Chciał zarobić, przeżył horror
"Gazeta Olsztyńska" opisuje warunki, w jakich
Polacy pracują za granicą.
09.08.2005 | aktual.: 09.08.2005 07:25
Zaczęło się od prasowego ogłoszenia: "Praca w Italii, magazyn, zbiory, pilnie". Pod podany w ogłoszeniu numer telefonu zadzwonił Grzegorz Cywiński, bezrobotny mieszkaniec jednej ze wsi w okolicach Barczewa - czytamy w gazecie.
_ Miałem pracować w magazynie za 8 euro za godzinę. Facet, z którym rozmawiałem przez telefon zapewnił mnie, że nie bierze żadnych opłat za pośrednictwo _ - opowiada pan Grzegorz. _ Musiałem tylko zapłacić 800 zł za przejazd autokarem _ - dodaje.
W miejscowości Orta Nova koło Foggi - podaje dziennik - okazało się, że praca jest, ale nie w magazynie, tylko na plantacji pomidorów.
_ Zakwaterowali nas w namiotach. Pole ogrodzone było czterometrowym murem. Już pierwszego dnia zorientowałem się, że coś jest nie tak. Wywieźli nas na plantację, gdzie pilnowali nas nadzorcy. A za zebranie 100 kg pomidorów pracodawca płacił 3 euro _ - opowiada rozmówca "Gazety Olsztyńskiej".
_ Z tego potrącali nam za noclegi. Jak ktoś się przeciwstawił, był bity pałkami. O 22 musieliśmy już siedzieć w namiotach, bo spuszczali z łańcuchów psy. To był obóz pracy _ - mówi Cywiński.
Radca Konsulatu RP w Rzymie, Jerzy Skotarek ostrzega na łamach dziennika: _ Takich przypadków jest wiele. Tylko w lipcu udzieliliśmy kilkadziesiąt pożyczek osobom, które padły ofiarą polsko-włoskiej mafii i nie miały za co wrócić do Polski. Ludzie zajmujący się tym procederem są bezwzględni. Często stosują wobec pracowników przemoc fizyczną _.
Po ok. dwóch tygodniach pobytu na plantacji pan Grzegorz i dwóch innych Polaków zdecydowało się na ucieczkę. Dostali się do polskiego konsulatu w Rzymie. Tam pożyczono im po 80 euro na bilet do Polski - czytamy w "Gazecie Olsztyńskiej". (PAP)