Co z niemiecką gospodarką?
Początek tygodnia wobec niemal pustego kalendarza nie przynosi większych zamian na globalnych rynkach finansowych. Za najważniejszą zmianę należałoby chyba odnotować cofnięcie się notowań USDJPY spod linii trendu spadkowego.
23.02.2010 08:45
Początek tygodnia wobec niemal pustego kalendarza nie przynosi większych zamian na globalnych rynkach finansowych. Za najważniejszą zmianę należałoby chyba odnotować cofnięcie się notowań USDJPY spod linii trendu spadkowego.
Dziś najważniejszymi publikacjami są: niemiecki wskaźnik aktywności Ifo oraz wskaźnik nastrojów amerykańskich gospodarstw domowych Conference Board.
W notowaniach USDJPY w ostatnim czasie jest relatywnie spokojnie. Po dość nijakim początku lutego atmosferę podgrzał Fed – po decyzji o podniesieniu stopy dyskontowej jen tracił do dolara. W dużym stopniu w wyniku tej decyzji notowania pary zbliżyły się do linii długoterminowego trendu spadkowego, który na parze ma miejsce od czerwca 2007 roku(!). Przełamanie takiej linii mogłoby oznaczać poważne konsekwencje i prawdopodobnie głównie dlatego obserwujemy obecnie ruch powrotny. Koniec pierwszego kwartału to okres, kiedy wiele japońskich firm transferuje zyski do kraju (ze względu na kwestie rozliczeniowe) i japońska waluta jest wtedy sezonowo mocna. W połączeniu z silnym oporem mogłoby to oznaczać, iż notowania będą kierować się ku wsparciom. Pierwsze z nich to 88,54, choć na rynku nie brakuje głosów, iż możemy dojść do listopadowego dołka (84,80).
Pozostając przy dalekim wschodzie warto odnotować również zwrot na chińskim rynku akcji. Sesja, która rozpoczęła się od dość głębokich spadków, ostatecznie ma wzrostowy charakter i choć sytuacja techniczna na China Enterprises Index jest nadal daleka od przejrzystej, taki zwrot może być pozytywnym impulsem dla rynków europejskich, w tym dla niemieckiego DAX30, który nie poradził sobie wczoraj z oporem na poziomie 5740 pkt., psując nastroje w całej Europie.
Najważniejszą informacją, która przed południem trafi do inwestorów będzie publikacja niemieckiego indeksu nastrojów w biznesie Ifo. Przypomnijmy, iż opublikowane 12 lutego wstępne dane o PKB za czwarty kwartał minionego roku zasiały obawy o siłę odbicia w niemieckiej gospodarce. Co prawda roczna ujemna dynamika PKB zmniejszyła się do 1,7% (z 7% w drugim kwartale), jednak w ujęciu kwartalnym gospodarka nie rozwijała się. To pozornie przeczy wskazaniom indeksu Ifo, który już 10 razy z rzędu notował wzrost, a od kilku miesięcy na mapie cyklu koniunkturalnego tworzonego przez składowe indeksu (ocena bieżącej sytuacji i oczekiwania) jesteśmy już w fazie ożywienia. Należy jednak odnotować, iż fazę tę cechuje ciągle negatywna ocena bieżącej sytuacji, a wzrosty bazują w dużej mierze na poprawie oczekiwań. Stąd Ifo pozostaje ważnym indykatorem dla koniunktury w kolejnych kwartałach. Tym razem rynek oczekuje symbolicznego wzrostu z 95,8 do 96,2 pkt., choć nawet niewielkie cofnięcie nie byłoby koniecznie negatywnym
sygnałem po 10 miesiącach wzrostu. Dane opublikowane będą o godzinie 10.00 i mogą mieć wpływ na notowania EURUSD, zwłaszcza gdyby podjęta została próba pokonania maksimum z początku tygodnia (1,3653 z wczorajszej sesji azjatyckiej).
Popołudniem jednak uwaga rynku zwrócona zostanie na amerykańskie figury, z których najważniejszą będzie indeks nastrojów gospodarstw domowych Conference Board (16.00, konsensus 55 pkt.). Warto odnotować, iż choć sprzedaż detaliczna w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrosła, nastroje konsumenckie nie poprawiają się, pozostając dalece poniżej poziomu z poprzednich okresów dobrej koniunktury (przykładowo średnia indeksu dla 2000 roku to 107,6 pkt.). Poprawa nastrojów postrzegana jest jako istotny element mogący stymulować sprzedaż po wyczerpaniu się programu ekspansji fiskalnej.
Tydzień rozpoczął się od realizacji zysków na rynkach surowcowych, jednak dziś odrabiają one straty.
Dotyczy to również rynku złota, gdzie kupujący próbują wywindować ceny wyraźniej powyżej szczytu z początku lutego (1125 USD). Rynkowi złota najwyraźniej nie przeszkadzają niekorzystne dane fundamentalne – zarówno doniesienia o sprzedaży kruszcu przez MFW, jak i słaby raport kwartalny. Ten ostatni okazał kolejny kwartał wyraźnej przewagi podaży nad popytem. Co prawda dynamika popytu jubilerskiego uległa poprawie (-8,4% R/R wobec -26,5% w pierwszych trzech kwartałach), ale nadal nie jest pewnym czy jest to jedynie odreagowanie po kryzysie, czy też szansa na bardziej trwałą poprawę (popyt jubilerski maleje systematycznie od 11 lat). Bardziej niepokojące sygnały daje strona podażowa. Co prawda, podaż była mniejsza niż rok wcześniej (spadek o 7,6%), ale wynikało to głównie z większej skali dehedgingu – firmy produkcyjne wobec rosnących cen anulowały zabezpieczenia, prowadząc do efektywnego zmniejszenia podaży. Wysokie ceny mają jednak również inny efekt – wzrasta recykling złota. Podaż z tego źródła była wyższa
niż rok wcześniej oraz wyższa niż w poprzednim kwartale. Ogółem podaż z tego źródła wzrosła w 2009 roku o ok. 330 ton (25%). Teoretycznie dane te nie powinny wspierać cen złota, jednak relatywnie niewielka wyprzedaż podczas ostatnich trzech miesięcy umocnienia dolara pokazuje, iż złoto ma potencjał do ponownego zainteresowania spekulantów, zwłaszcza, gdyby zakończyły się spadki na EURUSD. Wyraźnym sygnałem zyskania przewagi przez kupujących byłoby pokonanie poziomu 1161 USD za uncję.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.