Czy to już dno korekty?
Oczywiście, o tym, czy wczorajsza sesja na Wall Street wyznaczyła lokalne dno spadkowej korekty na światowych rynkach, przekonamy się po kilku tygodniach, ale dobra wiadomość jest taka, że wczoraj obroniły się ważne poziomy wsparcia.
26.05.2010 | aktual.: 26.05.2010 09:28
DZIEŃ NA RYNKACH
Oczywiście, o tym, czy wczorajsza sesja na Wall Street wyznaczyła lokalne dno spadkowej korekty na światowych rynkach, przekonamy się po kilku tygodniach, ale dobra wiadomość jest taka, że wczoraj obroniły się ważne poziomy wsparcia.
Główne indeksy rozpoczynały notowania prawie 3 proc. poniżej kreski i zdołały odrobić niemal całe te spadki. Co ważne, wczorajsze testowanie poziomów wsparcia wyznaczonych dołkami z 6 maja i 5 lutego 2010 r. przebiegło pomyślnie dla posiadaczy akcji. Euro we wtorek zyskało względem dolara ponad 2 centy i wróciło w okolice poziomu 1,23 USD.
Rynki są obecnie bardzo mocno wyprzedane, tzn. że w krótkim okresie podaż przytłaczająco zdominowała popyt i powrót do równowagi oznaczać będzie odbicie w górę. Paradoks rynków finansowych polega jednak na tym, że to, co wydaje się zbyt tanie najczęściej, dalej tanieje, a to, co wydaje się przeszacowane kontynuuje wzrosty, o czym swoją drogą mogliśmy się przekonać w ciągu ostatnich kilku sesji. Obiektywne narzędzia analizy technicznej, takie jak średnie kroczące czy wskaźnik MACD, pokazują, że główny trend na rynkach akcji uległ odwróceniu na spadkowy, a w takich warunkach dobrze wykorzystać wzrosty do zmniejszania zaangażowania w akcje. Nawet, jeśli właśnie obserwujemy kształtowanie się lokalnego dołka, to powrót w okolice szczytów sprzed miesiąca, wymagałby diametralnej zmiany nastrojów, a to jest raczej mało prawdopodobne, zwłaszcza, że liderami wczorajszych wzrostów na Wall Street były banki, które ucierpią na wprowadzanych właśnie w życie reformach systemu finansowego w USA i Europie.
Komisarz odpowiedzialny za wewnętrzne rynki Unii Europejskiej, Michel Barnier, zaproponował wczoraj, aby banki we wszystkich krajach członkowskich zostały obciążone jednakowym "kryzysowym" podatkiem. Wpływy pochodzące z tego podatku (a dokładniej mówiąc dwóch: jednego od zysków, drugiego od zaciągniętych pożyczek) miałyby zasilić specjalny fundusz, z którego opłacane byłyby przyszłe akcje ratunkowe i nadzwyczajne nacjonalizacje niewypłacalnych banków. Widzimy więc, kolejny w ostatnich tygodniach przykład, że kultywowanie poglądu, iż pewne korporacje są "zbyt wielkie, by upaść" oraz motywowanie niepożądanych zachowań (banki będą podejmować jeszcze bardziej ryzykowne decyzje wiedząc, że mogą liczyć na wparcie, gdy podwinie im się noga) nie jest jedynie domeną Amerykanów. Z kolei w USA wyłonionych właśnie zostało dwunastu senatorów, którzy po konsultacjach z prawnikami mają ustalić ostateczną wersję najbardziej rygorystycznej reformy systemu bankowego od kilku dekad.
W środę warto zwrócić uwagę na informacje o kondycji polskich konsumentów (sprzedaż detaliczna według szacunków ekonomistów rosła w kwietniu o połowę wolniej niż w marcu) oraz dane z rynku pracy (oczekiwany spadek stopy bezrobocia do 12,6 proc.). Łukasz Wróbel
Open Finance
| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |