Darmowe makijaże dla bezrobotnych kobiet!

Problem bezrobocia jest jednym z najważniejszych problemów współczesnego świata. Nie sposób przejść obok tych zagadnień obojętnie. Rządy krajów na całym świecie wymyślają różne sposoby, aby pomóc bezrobotnym. Proponują im darmowe przekwalifikowanie się, dokształcanie, wsparcie finansowe. To jednak nic w porównaniu z tym, co wymyśliła Francja.

Darmowe makijaże dla bezrobotnych kobiet!
Źródło zdjęć: © sxc.hu

27.01.2011 | aktual.: 27.01.2011 11:28

Makijaż zamiast wizyty u psychologa

W Paryżu zainicjowano akcję, która ma na celu zwiększenie zaufania do kobiet poszukujących pracy po dłuższym okresie bezrobocia. Zdaniem specjalistów długotrwale bezrobocie powoduje, że część kobiet przestaje dbać o swój wygląd. Kampania finansowana jest ze środków państwowych.
Francuskie kobiety na bezrobociu mogą korzystać z darmowego makijażu i stylizacji. Specjaliści nauczą je także jak wyglądać atrakcyjnie. Zdaniem wizażystki Regine Ferrere, kosmetyka, rozmowa i poprawa wyglądu daje o wiele lepsze oraz szybsze efekty niż wysyłanie pań do psychologów. A w czasie spotkania z wizażystami kobiety słuchają też jak poszukiwać efektywnie pracy. Bezrobotne kobiety podczas szkolenia tłumaczyły, że niesłychanie trudno jest im połączyć codzienne wychowanie dzieci i poszukiwanie pracy z dbaniem o siebie.

Żadna praca nie hańbi

To jednak nie przebije propozycji z państwowego urzędu pracy, jaką dostała pewna paryżanka, która od dwóch lat nie mogła znaleźć zatrudnienia. Urząd uznał, że żadna praca nie hańbi, a w dobie kryzysu nie można wybrzydzać.

Francuska została skierowana na stronę internetową, dzięki której miała znaleźć pracę. Okazało się, że zaproponowano jej pracę „animatorki czatu dla dorosłych", która polega na robieniu pikantnego striptizu w internecie.
"Animacja czatów dla dorosłych, praca nocna i dzienna. Akceptuje się kandydatki bez doświadczenia, wynagrodzenie od 1400 do 2000 euro z premiami, kontrakt na czas nieokreślony” - przeczytała bezrobotna na stronie poleconej jej przez urząd pracy. Sprawę opisał "Le Parisien".
Kobieta postanowiła jednak zadzwonić pod wskazany numer. Dowiedziała się, że do pracy będą jej potrzebne: kamera, telefon i seksowna bielizna, a - jeśli klient sobie zażyczy - powinna zachowywać się przed kamerą, jak na rozbieranej randce.
Niedoszła striptizerka zamiast na rozmowę kwalifikacyjną, poszła ponownie do urzędu zatrudnienia z pytaniem jak to możliwe, aby państwowa instytucja pośredniczyła w tego rodzaju ofertach pracy. Odpowiedziano jej, że urząd pracy nie mógł odmówić w tym przypadku swego pośrednictwa, ponieważ "propozycja była całkiem legalna" i "nie miała charakteru dyskryminacyjnego" w świetle prawa francuskiego.

Ach, ci Francuzi i ich bezpruderyjne podejście do życia. Nic, tylko pozazdrościć…

JK/JK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)