Dość już zwolnień!
W Praszce ośmioro związkowców rozpoczęło wczoraj rano głodówkę. Prezes firmy Hochtief nawet do nich nie wyszedł.
15.11.2005 | aktual.: 15.11.2005 12:55
Rano związkowcy mieli jeszcze nadzieję na to, że władze Hochtiefu (producent podzespołów motoryzacycjnych) ugną się i cofną wypowiedzenia sześciu pracownikom. - Może nie będą chcieli rozgłosu - zastanawiali się.
Jednak z firmy nie było żadnego sygnału. Punktualnie o 8.00 szef praszkowskiej Solidarności Waldemar Kościelny ogłosił rozpoczęcie głodówki. - Protestujący wyjadą stąd dopiero karetką pogotowia, wcześniej nikt nie wychodzi - zapowidział Józef Pilarski, jeden ze związkowych szefów w Praszce.
Do głodówki zgłosiło się aż 58 chętnych. Do protestu mogło przystąpić tylko ośmioro.
- Tylko na tylu starczy miejsca w naszej siedzibie związku - tłumaczy Jan Kurasiewicz, przewodniczący zarządu regionu opolskiej Solidarności, który dołączył do protestujących.
Waldemar Kościelny: - Nie chcieliśmy protestować w firmie, bo pewnie odcięliby nam światło i wodę, no i nie wpuściliby dziennikarzy. Wczoraj oprócz dziennikarzy zjawili się też dwaj posłowie Platformy Obywatelskiej: Bronisław Ko-morowski i mieszkający w Praszce Leszek Korzeniowski.
Wśród ósemki głodujących - poza piątką zwolnionych - obok Kurasiewicza jest dwóch związkowców z Praszki: wspomniany Pilarski (jest również radnym miejskim) oraz Włodzimierz Tyrała. - Jeśli ktoś nie wytrzyma i lekarz nakaże mu przerwać głodówkę, to na jego miejsce wchodzi następny z listy - mówi organizator protestu Waldemar Kościelny. - Głodujący piją wodę, soki i herbatę. Są pod stałą opieką lekarza.
Szefowie Hochtiefu nie skontaktowali się wczoraj z głodującymi. Kościelny za to po dziewiątej zadzwonił do Adama Pawelca, prezesa praszkowskiego oddziału firmy. - On nie jest upoważniony do rozmów z nami - powiedział Kościelny po odłożeniu słuchawki. - Wyśle pocztą do domu zwalnianym osobom propozycje. - To powinien przysłać je tutaj, bo w domu i tak nikt z nas teraz tego nie odbierze - komentowali ludzie.
Za chwilę znowu dzwoni komórka, tym razem Kurasiewicz roz-mawia z Januszem Śniadkiem, przewodniczącym_krajowej Solidarności. - Żądania? Wycofanie się ze zwolnień albo powrót odprawy gwarantowanej w pakiecie socjalnym pracowników - referuje Kurasiewicz szefowi Solidarności.
W ten sposób przed siedmioma laty redukował zatrudnienie amerykański Visteon, który przejmował w Praszce od Polmo fabrykę części samochodowych. Wypłacał zwalnianym odprawę nawet w wysokości poborów za 2 lata pracy.
- W ten sposób zwolniono połowę załogi - tłumaczy Waldemar Kościelny. - Kiedy Amerykanie przejmowali zakład, pracowało w nim 1600 osób, teraz jest 800. W Hochtiefie też ubywa etatów. Teraz ostało się około setki. - Mieli zwolnić 19 pracowników, ale w końcu zdecydowali się na sześciu, bo to jeszcze nie są zwolnienia grupowe - mówi Kościelny.
Protestujący mają tylko jeden postulat:_dość zwolnień w Praszce! Chcą też, żeby Hochtief cofnął dotychczasowe wypowiedzenia. - Przecież w ich rękach spoczywa los tego miasta - mówi Waldemar Kościelny. - To są żywiciele Praszki! Protestujacy denerwują się, kiedy słyszą, że miejscowi prezesi Visteonu i Hochtiefu nie chcą przyjść na rozmowy. - Nie są upoważnieni do rozmów? To od czego tutaj są? Od zwalniania ludzi? - pytają ze złością.
Najbardziej przejęte głodówką są dwie protestująe panie - Jadwiga i Danuta.
- Wczoraj wypłakałam się z córką - zwierza się Danuta. - Poparła moją decyzję włączenia się do głodówki, ale jest jej żal, że w taki sposób muszę walczyć o pracę.
Córka pani Jadwigi wyjechała do Anglii: - Przerwała studia, bo mówiła, że i tak nie widzi tu perspektyw na znalezienie pracy. Obie kobiety dostały wypowiedzenie z Hochtiefu. Już kiedyś zostały zwolnione z Polmo. Szukały nowej posady przez kilka lat. Mają nadzieję, że szefowie Hochtief pójdą jednak na ugodę i cofną zwolnienia.
- Bo innej pracy w Praszce nie dostaniemy - mówią. - Zwłaszcza w naszym wieku. Prezes Pawelec nie chciał z nami rozmawiać. W warszawskiej centrali rzecznik prasowy prosił, aby pytania przesłać pocztą elektroniczną. Obiecano nam, że dziś dostaniemy odpowiedzi.
Mirosław Dragon