Duży kapitał na urlopie
Piątkowe notowania na azjatyckich rynkach akcji zakończyły się plusami (Nikkei +0,5%, Shanghai Composite +2,3%), tym samym udanie kończąc najlepszy pod kątem skali wzrostów tydzień 2010 roku.
Taki ruch jest na tyle budujący dla strony popytowej, że pomimo trzech z rzędu mocno wzrostowych sesji na parkietach Starego Kontynentu, w piątek inwestorzy nie zdecydowali się na realizację zysków i nadal chętniej kupowali akcje niż sprzedawali. W rezultacie rano obserwowaliśmy minimalne wzrosty, tak było również na wyjątkowo słabej ostatnio GPW. WIG20 na otwarciu zyskiwał maksymalnie 0,4%. Niestety później minimalne osunięcie zachodnich wykresów pobudziło sprzedających i kurs warszawskiego indeksu blue chipów spadł w okolice odniesienia. Taki poziom utrzymywał się przez większość sesji, krótka przerwą na bardziej intensywną wyprzedaż przed 15:00. Ten ruch został jednak dość szybko zniwelowany, m.in. dzięki zaskakującemu - lekko plusowemu otwarciu w USA. Ostatecznie popyt minimalnie przechylił szalę na swoja stronę i WIG20 zamknął się 2333 pkt, tj. +0,2%, przy znikomym obrocie, niewiele ponad 500 mln PLN.
Piątkowa sesja na warszawskim parkiecie upłynęła w sennej atmosferze. Pomimo iż przez większość handlu przewagę na rynku miała podaż, to w końcówce sesji rynek wspiął się ponad kreskę i ostatecznie WIG zakończył dzień wzrostem o 0,04%. Dorobek dnia, zwłaszcza w zestawieniu ze marginalną aktywnością inwestorów sprawia, iż kończąca tydzień sesja nie zmienia obrazu rynku. Zapędy popytu wciąż ograniczają kluczowe opory wyznaczone przez średnią SK-45 oraz średnioterminową linię trendu spadkowego. Z drugiej strony, średnia SK-15 oraz krótkoterminowa linia trendu wzrostowego stanowiły w trakcie piątkowej sesji skuteczne poziomy wsparcia. Równowagę sił podkreśla utrzymujący się poniżej 20 pkt ADX i dopóki oscylator nie zmieni wskazania, trudno spodziewać się, by któraś strona wykazała większą inicjatywę.
BM Banku BPH