Fatalne rezultaty reformy emerytalnej
Przez 10 lat ZUS przelał do PTE 121,4 mld zł, a na kontach przyszłych emerytów jest tylko 131 mld zł. PTE zarobił więc dla przyszłych emerytów tylko 9,6 mld zł, realnie więc straciły kapitał ubezpieczonych.
03.03.2009 | aktual.: 03.03.2009 13:03
Przez 10 lat ZUS przelał do PTE 121,4 mld zł, a na kontach przyszłych emerytów jest tylko 131 mld zł. PTE zarobił więc dla przyszłych emerytów tylko 9,6 mld zł, realnie więc straciły kapitał ubezpieczonych.
W przypadku osób korzystający z ich usług od niedawna straty mogą sięgać 30 proc. Same PTE zarobiły zaś kokosy, bo pobrały aż 10,5 mld zł różnych opłat.
Brawa dla pani minister Jolanty Fedak z PSL, że stara się obniżyć opłaty pobierane przez PTE.
Czeka ją jednak ciężka walka z lobby zagranicznych towarzystw ubezpieczeniowych i banków komercyjnych, właścicieli PTE.
Media są na ich usługach, co pokazał krytykowany przeze mnie kilka dni temu artykuł w "Rzeczpospolitej", klasyczny przykład manipulacji.
Do odbiorców prasy, radia i telewizji od kilku miesięcy nie może przebić się informacja o tym, że PTE zdarły z przyszłych biednych emerytów 10 mld zł opłat. Podsumowałem te opłaty w październiku 2008 r. Byłem zaskoczony, że nikt wcześniej przede mną tego nie zrobił. Żaden dziennikarz nie prosił Komisji Nadzoru Finansowego o takie zbiorcze dane.
Wysłałem dane o 10 mld opłat do 400 dziennikarzy, zajmujących się sprawami ekonomicznymi. Informacja o tym mignęła na www.wp.pl oraz www.interia.pl. W prasie, radio i telewizjach nie trafiłem na nią. Jakby nadal działała cenzura.
Walka o obniżenie opłat PTE będzie ciężka. Nie będzie zmiłowania. Gra toczy się o miliardy złotych.
Najlepsze cyngle w mediach zbierają już materiały do kompromitowania pani Jolanty Fedak i PSL.
Zobaczymy, kto ją wygra.
Wynik tej wojny pokaże, kto tak naprawdę rządzi naszym państwem. Czy nasi reprezentanci w parlamencie i prezydent? Czy globokoncerny finansowe?
Osobiście obstawiam ustępstwa wobec globokoncernów, bo duża część polskich polityków korzysta z ich wsparcia finansowego i medialnego.
Przez 10 lat do 28 lutego 2009 r. ZUS przelał do PTE 121,4 mld zł, a na kontach przyszłych emerytów tego dnia było tylko 131 mld zł. PTE zarobił więc dla przyszłych emerytów tylko 9,6 mld zł, realnie więc straciły. W przypadku osób korzystający z ich usług od roku lub kilku lat straty mogą sięgać 30 proc. Same PTE zarobiły jednak kokosy, bo pobrały aż 10,5 mld zł różnych opłat.
Mimo strachu przed lobby zagranicznych instytucji finansowych poszedłbym w walce o interesy ubezpieczonych dalej.
Trzeba uchwalić ustawę, która jak najszybciej przeniesie aktywa obowiązkowo ubezpieczonych z powszechnych towarzystw emerytalnych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wraz z zapisami na indywidualnych kontach emerytalnych i zakazać ZUS-owi inwestowania pieniędzy ubezpieczonych w akcje i inne ryzykowane papiery. Obowiązkowe składki powinny być lokowane w bankach lub inwestowane w skarbowe papiery wartościowe.
Choć uważam, że najtańsze i najbardziej efektywne dla naszego społeczeństwa byłoby przeniesienie wszystkich aktywów z indywidualnych kont emerytalnych w PTE na indywidualne konta emerytalne w ZUS, dopuszczam wprowadzenie wyjątków od tej zasady. Nasze społeczeństwo przy koncepcją z samym ZUS nie musiałoby ponosić kosztów utrzymania PTE. A przecież szkoda każdego miliarda w ciągu następnych 20-30 lat na ich funkcjonowanie.
Ale skoro PTE już są i mają spore zasługi w rozreklamowaniu reformy emerytalnej oraz pobierają mniejsze niż TFI opłaty za zarządzanie, to mogłyby dalej funkcjonować. Ich klientami zostaliby świadomi ryzyka ubezpieczeni, którzy decydowaliby się na zostanie w PTE. Trzeba wprowadzić zasadę, że aktywa z indywidualnych kont emerytalnych w PTE są przenoszone na indywidualne konta emerytalne w ZUS, z wyjątkiem aktywów osób, które zdecydują się pozostać w PTE. Osoby takie powinny wysłać w tej sprawie pisemne oświadczenie listem poleconym do ZUS. Miałyby na to np. 3 miesiące. Gdyby takie oświadczenie do ZUS nie płynęło, środki z PTE zabierane byłyby na konta w ZUS. Nowi ubezpieczeni z zasady otrzymywaliby indywidualne konta emerytalne w ZUS, chyba że wysłaliby pisemne oświadczenie listem poleconym do ZUS, że chcą, by ich składki były przelewne do wybranego PTE.
Skończyłoby się losowanie do PTE dla osób, które żadnego nie wybrały.
Takie działanie zwiększyłoby konkurencję na rynku PTE. ZUS zacząłby pełnić rolę jednego z PTE i zakładów emerytalnych. ZUS nie pobierałby żadnych opłat. Inne PTE i zakłady emerytalne musiałyby na to odpowiedzieć, bo inaczej traciłyby klientów.
Takie rozwiązanie jest dla naszego społeczeństwa droższe niż koncepcja z samym ZUS, ale dzięki temu można zachować więcej zasad rynkowych.
Dla tych zasad być może warto poświęcić trochę pieniędzy na opłaty dla PTE i prywatne zakłady emerytalne.
Warto wprowadzić pięcioletni zakaz sprzedaż akcji, które byłyby przejęte przez ZUS z otwartymi funduszami emerytalnymi, co będzie mniej szkodliwe dla giełdy niż ich szybka wyprzedaż.
Właściciele PTE nie będą zadowoleni ze zmian. Część może domagać się odszkodowań, a to najpotężniejsze w Polsce grupy bankowo-ubezpieczeniowe. Wystarczająco dużo jednak już zdarli z przyszłych emerytów - 10 mld zł. To kilka razy więcej niż wyłożyli na utworzenie PTE i ich kampanie reklamowe.
Państwo ma wystarczająco dużo instrumentów, by nie wystraszyć się reakcji właścicieli PTE, którzy wiedzieli, że biorą udział w politycznym przedsięwzięciu, jakim była reforma emerytalna, że w przyszłości politycy mogą z niej się wycofać. To ryzyko polityczne pewnie uwzględnili w wysokości pobieranych opłat. Nie należą się im żadne odszkodowania. Suweren (polskie społeczeństwo) za pośrednictwem Sejmu, Senatu i prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, zmieni przepisy i trzeba będzie je respektować.
Teraz jest właściwy czas na wnioski z doświadczeń. Po 10 latach okazało się, że PTE dla przyszłych emerytów nie zarobiły ani grosza, a dla siebie zgarnęły 10 mld zł opłat. Części elementów reformy emerytalnej trzeba więc zmienić.
Jeżeli zapiszemy w ustawie, że ZUS prowadzi indywidualne konta emerytalne, a pieniądze na nie wpływające inwestuje bez pobierania żadnych dodatkowych opłat w polskie skarbowe papiery dłużne lub lokuje w bankach, stworzymy znacznie lepszą sytuację niż obecnie. Długoterminowe zyski z akcji są niepewne. Zdarza się, że nawet przez kilkadziesiąt lat ich kursy nie wracają do poprzednich wysokich poziomu, jak zdarzyło się w drugiej połowie XX wieku w Japonii. Nie ma więc co mamić niepewnymi dochodami przyszłych emerytów. Podobnie jest z argumentem, że pieniądze z OFE zasilają nowe firmy. OFE rzadko inwestują w akcje niedużych spółek.
Zaprowadzenie nowego porządku emerytalnego nie będzie kosztowne, a pozwoli przyszłym emerytom zaoszczędzić przynajmniej miliard złotych rocznie na opłatach dla PTE. W dłuższej perspektywie oszczędności na opłatach będą wynosiły dziesiątki miliardów złotych.
System informatyczny ZUS jest tak rozbudowany, że wprowadzenie kilku dodatkowych funkcji wiele by nie kosztowało.
W ZUS bezpiecznymi inwestycjami może zajmować się 2-3 doradców inwestycyjnych. Ich koszt to 400-500 tys. rocznie, czyli 6-7 mln zł przez 10 lat.
PTE w ciągu 10 najbliższych lat zgarną kolejne kilkanaście miliardów złotych opłat od przyszłych emerytów. To tysiąc razy więcej, a efekty ich pracy są niepewne.
A kto chce ryzykować na giełdzie, może robić to indywidualnie, inwestując tam dodatkowe pieniądze na emeryturę.
Nie ma żadnej unijnej dyrektywy, która nakazuje prowadzenie OFE. W zamożnych krajach Wspólnoty Europejskiej system emerytalny oparty jest na zasadzie solidarności międzypokoleniowej.
Moim zdaniem, system kapitałowy, wprowadzony w Polsce, jest sprawiedliwszy, bo każdy dostaje to, co sobie odłożył na przyszłość. W tym odkładaniu nie musi jednak korzystać z dwóch pośredników (PTE i zakłady emerytalne), którzy pobierają horrendalne opłaty. Wystarczy, że jego pieniądze będzie bezpiecznie lokował ZUS, który następnie w całości będzie wypacał emerytury.
Z względu na zasady rynkowe być może warto ludziom dać prawo wyboru: czy chcą być tylko z ZUS czy korzystać również z usług PTE i prywatnych zakładów emerytalnych.
Jerzy Krajewski
Dyrektor Instytutu Bankowości Spółdzielczej
Redaktor naczelny magazynu "Europejski Bank Spółdzielczy"