Fundusze: powtórka z historii?

W ciągu ostatnich pięciu miesięcy najlepsze fundusze polskich akcji dały zarobić już blisko 70 proc - wynika z analizy Open Finance. Tak dobre wyniki przyciągają do funduszy coraz więcej nowych inwestorów. Skala, tempo i stopień zaawansowania obecnej zwyżki każą jednak do jej dalszych losów podchodzić z dużą ostrożnością.

Fundusze: powtórka z historii?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

03.08.2009 | aktual.: 03.08.2009 17:23

Główne indeksy mierzące koniunkturę na warszawskiej giełdzie raz po raz wyznaczają nowe tegoroczne maksima. Od dołka z 18 lutego br. do 27 lipca, licząc wg wartości na zamknięcie sesji, WIG zyskał 59,7 proc., a WIG20 55,1 proc. Siłą rzeczy korzystają też na tym klienci funduszy inwestycyjnych - głównie tych stosujących agresywne strategie inwestycyjne - lokując większość pieniędzy w akcje. W nieco ponad pięć miesięcy najlepsze z najpopularniejszej kategorii funduszy polskich akcji uniwersalnych wypracowały stopy zwrotu przekraczające 60 proc. (Pioneer Akcji Polskich 66,6 proc., Fortis Akcji 66,2 proc., Novo Akcji 62,3 proc.). Średnia dla całej grupy, w której jest już blisko 30 funduszy, wyniosła 49,7 proc. Równie dobrze radzą sobie fundusze specjalizujące się w akcjach małych i średnich spółek, które średnio zyskały 48 proc.

Gwoli ścisłości, tak znakomite wyniki funduszy z ostatnich miesięcy nie zmieniają w niczym faktu, że licząc od rekordowych wartości zanotowanych u szczytu hossy w 2007 roku do dziś, indeksy wciąż są na dużych minusach: WIG -49,4 proc., a WIG20 -47 proc. Średni wynik funduszy polskich akcji, licząc od szczytu WIG20 z października 2007 roku, to -46,8 proc.

Skala wypracowanych w tak krótkim czasie zysków może oszałamiać, a z pewnością jest silnym wabikiem dla potencjalnych klientów. Widać to zresztą po czerwcowych danych dotyczących salda wpłat i umorzeń do funduszy, które było na plusie i wyniosło blisko 600 mln zł. Był to drugi miesiąc z rzędu, kiedy ta wartość była dodatnia. Przez wcześniejszej półtora roku dominowały umorzenia. Dodatkowym czynnikiem zwracającym zainteresowanie klientów w stronę funduszy jest także oferta depozytowa banków, która co prawda powoli, ale stopniowo staje się coraz mniej atrakcyjna.

Rozważając teraz zakup jednostek uczestnictwa funduszu inwestycyjnego, zwłaszcza funduszu agresywnego, trzeba się mieć na baczności. To prawda, że coraz więcej danych makroekonomicznych wskazuje na to, że gospodarka właśnie odbija się od dna albo w każdym razie jest już bardzo blisko tego momentu. Prawdą jest też, że cykle giełdowe poprzedzają z reguły cykle gospodarcze o 6-12 miesięcy. Jednak tempo i skala wzrostów powinna skłaniać do zachowania szczególnej ostrożności. Wielu inwestorów, którzy prawidłowo wyczuli sytuację i kupowali w okolicach dołka, może wszak pomyśleć o zrealizowaniu przynajmniej części pokaźnych zysków.

Nie szukając analogii daleko, można przywołać wydarzenia, które miały miejsce począwszy od szczytu tzw. hossy internetowej, który wypadł dokładnie 10 marca 2000 roku. Od tego dnia, przez kolejnych 18 miesięcy, do 25 września 2001 roku, WIG20 spadł o 59,6 proc., a fundusze akcji średnio przyniosły stratę w wysokości 35,5 proc. Przez kolejne cztery miesiące, do 28 stycznia 2002 roku, WIG20 zyskał 41,9 proc., a fundusze dały przeciętnie zarobić 30 proc.

Przypomina to bardzo wydarzenia z ostatnich dwóch lat. WIG20 od szczytu z 29 października 2007 roku, przez prawie 16 kolejnych miesięcy, do dołka z 18 lutego br., stracił 65,8 proc. Średnia dla funduszy akcji polskich uniwersalnych wyniosła -64,3 proc. Od tego czasu, o czym pisaliśmy powyżej, WIG20 zyskał 55,1 proc., a fundusze akcji przeciętnie 49,7 proc. Co będzie dalej - nie wiadomo, to przyszłość dopiero pokaże. Wiemy jednak, jak przebiegały wydarzenia po 28 stycznia 2002 roku. Wówczas, przez kolejnych sześć miesięcy, do 26 lipca, WIG20 stracił 24,7 proc., a fundusze średnio 18 proc., niwelując tym samym większość wcześniejszej, dynamicznej zwyżki. Minęło jeszcze siedem miesięcy, zanim na dobre zapanowała kolejna hossa.

To wszystko nie oznacza oczywiście, że historia musi się powtórzyć. Choć podobno, jak mówi znane powiedzenie, lubi to robić. Zdarza się nader często, że pomimo znajomości historii, w podobnych sytuacjach wciąż popełniamy te same błędy. Nie wiem, czy będą tak mogli powiedzieć o sobie ci wszyscy, którzy teraz, skuszeni bardzo dobrymi wynikami funduszy, ulokują w nich swoje oszczędności. Może się zdarzyć, że tym razem scenariusz będzie zgoła odmienny. Tak czy inaczej, z pewnością małe powtórzenie sobie lekcji z przeszłości nie zaszkodzi.

Obraz
© (źródło: Open Finance)

Bernard Waszczyk
analityk Open Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)