Funt łakomym kąskiem dla spekulantów?

Czy funt zastąpi dolara jako główna waluta wykorzystywana do spekulacji? Wszystko będzie zależało od tempa ożywienia gospodarczego w USA i Wielkiej Brytanii.

Funt łakomym kąskiem dla spekulantów?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

07.01.2010 | aktual.: 07.01.2010 10:01

Rynek rozgląda się już za nową walutą do finansowania transakcji typu carry-trade. Moim typem jest funt szterling - powiedział niedawno telewizji CNBC Chris Zwermann, główny strateg w Zwermann Financial. Pogląd ten jest wśród ekspertów coraz bardziej powszechny.

Renesans carry-trade

Transakcje carry-trade polegają na pożyczaniu kapitału w kraju, gdzie koszt pieniądza jest niski, i lokowaniu go tam, gdzie stopy procentowe są wyższe. Stopą zwrotu jest różnica między wysokością oprocentowania docelowego instrumentu a oprocentowaniem pożyczki, skorygowana o wahania kursów obu walut. Przed kryzysem finansowym ten rodzaj inwestycji był bardzo popularny.

Przy tym w roli waluty finansującej występowały głównie jen i frank szwajcarski, kupowano natomiast jednostki płatnicze eksporterów surowców oraz państw rozwijających się. Załamanie na rynkach finansowych na wiele miesięcy p0łożyło kres tym transakcjom. Sytuacja zmieniła się wiosną 2009 r., gdy Fed dał do zrozumienia, że pomimo stopniowej poprawy stanu gospodarki USA, stopy procentowe pozostaną na bliskim zera poziomie przez długi czas.

To, w połączeniu z wzrostem apetytu inwestorów na ryzyko sprawiło, że dolar stał się atrakcyjną walutą do finansowania carry-trade. Dowodem na popularność tych transakcji była m.in. silna deprecjacja tej waluty (zwykle bowiem waluta finansująca osłabia się, a waluta docelowa się umacnia) oraz ujemna korelacja jej kursu (wobec koszyka głównych walut) i indeksu S&P 500.

Dolar, funt, a może jen?

Nouriel Roubini, ekonomista ceniony za przewidzenie kryzysu, jesienią 2009 r. stwierdził, że to dolarowe transakcje carry-trade stoją za spektakularnymi zwyżkami na rynkach wschodzących i surowcowych. Sugerował jednocześnie, że stan ten utrzyma się także w 2010 r. Dlaczego inni analitycy wskazują, że dolara może zastąpić funt? - Bank Anglii (BoE) będzie jednym z ostatnich pośród dużych banków centralnych, który podniesie stopy procentowe - argumentuje Zwermann.

Jak wyjaśnia, gospodarka brytyjska zdaje się wychodzić z recesji znacznie wolniej niż amerykańska czy unijna. Przykładowo, w środę stowarzyszenie budowlane Nationwide podało, że wskaźnik zaufania konsumentów zmniejszył się w grudniu z 74 do 69 pkt. Był to jego największy spadek od listopada 2008 r.
- Inne doniesienia gospodarcze, np. z rynku pracy, były dość zachęcające. Ożywienie na Wyspach nie jest wolniejsze, niż gdzie indziej - oponuje jednak Henrik Gullberg, strateg walutowy Deutsche Banku.

- Stopy procentowe nie są tu kluczowe. W Anglii są one obecnie na wyższym poziomie, niż w USA i Japonii. Nawet jeśli BoE zacznie zaostrzać politykę pieniężną później niż inne banki, nie będzie to powód, aby preferować funta jako walutę finansującą - wskazuje Marc Chandler, szef działu walutowego w Brown Brothers Harriman w Nowym Jorku.

Jednocześnie jednak, według niego, zachętą do pożyczania kapitału w funtach i lokowaniu go za granicą będzie prawdopodobna deprecjacja brytyjskiej waluty. Osłabianie się waluty finansującej zwiększa bowiem stopę zwrotu z carry-trade. Większość prognoz nie wskazuje jednak, aby funt miał się w tym roku znacząco osłabić wobec dolara czy euro.Chandler podkreśla jednak, że walut finansujących carry-trade może być kilka jednocześnie.

Dolar utrzyma tę rolę, bowiem denominowane są w nim surowce. Do łask powróci również jen. Większość ekonomistów jest przekonana, że BoJ zacznie podnosić stopy procentowe dopiero w 2011 r. BoE zrobi to zapewne w drugiej połowie 2010 r.

Grzegorz Siemionczyk
Parkiet

spekulacjefuntwaluty
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)