GPW nadal oazą spokoju?

Ostatnią sesję w tym roku GPW rozpoczynała w dobrym nastroju. Jak się okazało, inwestorzy którzy wczoraj całkowicie zignorowali blisko procentowy spadek S&P500 w końcowej fazie sesji w Warszawie wykazali się dobrą intuicją. Wystarczyły przecieki z Capitolu o rysujących się szansach na porozumienie w kwestii tzw. klifu fiskalnego i indeksy amerykańskie pionem ruszyły do góry odrabiając większość strat. Nocny handel w Azji i Australii także przebiegał w pozytywnym klimacie, a więc można było oczekiwać w Warszawie powtórki z wczorajszego dnia kiedy na bezpodażowym rynku w początkowej i końcowej fazie sesji wystarczyły dwie kilkunastominutowe serie koszyków arbritrażowych aby wystrzelić WIG20 na roczny intradayowy szczyt.

28.12.2012 18:18

Ostatnią sesję w tym roku GPW rozpoczynała w dobrym nastroju. Jak się okazało, inwestorzy którzy wczoraj całkowicie zignorowali blisko procentowy spadek S&P500 w końcowej fazie sesji w Warszawie wykazali się dobrą intuicją. Wystarczyły przecieki z Capitolu o rysujących się szansach na porozumienie w kwestii tzw. klifu fiskalnego i indeksy amerykańskie pionem ruszyły do góry odrabiając większość strat. Nocny handel w Azji i Australii także przebiegał w pozytywnym klimacie, a więc można było oczekiwać w Warszawie powtórki z wczorajszego dnia kiedy na bezpodażowym rynku w początkowej i końcowej fazie sesji wystarczyły dwie kilkunastominutowe serie koszyków arbritrażowych aby wystrzelić WIG20 na roczny intradayowy szczyt.

Sesja zaczęła się zgodnie z planem, czyli zobaczyliśmy nowy intradayowy szczyt i znowu nasz parkiet wyraźnie wyróżniał się pozytywnie na tle innych giełd europejskich. Styl zwyżki był niestety równie mało przekonywujący co wczoraj, a więc bezobrotowy i wynikający głównie z braku podaży. Relatywna siła GPW utrzymywała się także później, kiedy większość indeksów europejskich przeszła na czerwoną stronę rynku po plotkach o możliwym obniżeniu ratingu USA, a jej przejawem było uparte pozostawanie po zielonej stronie rynku. Jak się w dalszej fazie sesji okazało, wszystko ma swoje granice, nawet odporność GPW na negatywne bodźce i po godzinie 12 wykres WIG20 znalazł się w końcu w strefie wartości ujemnych, w której pozostał już do końca sesji. W końcówce sesji niemal zniwelowano rozmiar strat, jednak na fixingu niespodziewanie ustalono kurs zamknięcia WIG-u 20 na 2582.98 pkt, co oznacza spadek o 0.68%. Pomimo to biorąc pod uwagę gorszy klimat w USA oraz na innych giełdach nasz rynek znowu okazał się oazą spokoju.
Obroty osiągnęły bardzo niską wartość (525 mln zł) mocno obniżając wartość prognostyczną dzisiejszej sesji. Szerokość rynku rynku nie potwierdziła optymizmu na rynku największych papierów, ponieważ walory, których kursy wzrosły, tylko nieznacznie przeważały nad wzrostowymi (190/177).

Biorąc pod uwagę nikłą wartość obrotów trudno mówić o gorszym czy lepszym zachowaniu wybranych blue chipów. Z kronikarskiego obowiązku należy odnotować zwyżki Taurona (+1.28%), Asseco Poland (+1.23%) i Boryszewa (+1.64%) oraz słaby rezultat handlu w przypadku Lotosa (-3.04%), PKN Orlen (-4.26%) i GTC (-2.65%). Na szerokim rynku zanotowaliśmy kilka spektakularnych zwyżek, ale równie spektakularny był brak obrotów akcjami, których zwyżki te dotyczyły. Do grona takich spółek można zaliczyć np. Intakus (+37.50%), Euromark (+28.57%) czy Best (+26.32%). Na ostatniej sesji w tym roku doszło także do ostatniego debiutu na giełdzie w mijającym roku i był to debiut bardzo udany, ponieważ PDA Czerwonej Torebki w pewnym momencie rosły nawet o ponad 80%.

Tydzień, miesiąc i rok kończymy blisko indeksowych szczytów, a więc trudno o bardziej dobitne potwierdzenie obowiązującego trendu. Paradoksalnie problemem naszego rynku zaczyna być brak naturalnej korekty technicznej, która wbrew pozorom jest zdrowa dla trwałego trendu. Moim zdaniem przynajmniej ostatnie dwa tygodnie wzrostów nie były wynikiem naturalnego popytu rynkowego lecz kumulacji czynników sprzyjających wyraźnemu ograniczeniu presji podażowej (mam na myśli przede wszystkim wygasanie kontraktów terminowych i roczne wyceny aktywów w funduszach). Kontynuacja zwyżki w podobnym stylu na początku stycznia jest oczywiście możliwa, ale będzie to tylko odsuwało w czasie cenę jaką przyjdzie zapłacić za tego typu zabawę. Wydaje się, że już dawno rynkowe wahadło nie wychyliło się tak mocno w jedną stronę (w średnioterminowym ujęciu) i ruch w przeciwnym kierunku jest raczej nieunikniony. Na razie oprócz wykupienia wskaźnikowego, które samo w sobie nie determinuje spadków lecz sygnalizuje tylko istniejący potencjał
korekcyjny, nie widać technicznych sygnałów zapowiadających zmianę tendencji. Najprawdopodobniej spora grupa inwestorów będzie spokojnie czekała na tego typu sygnały, wstrzymując się z bardziej energiczną realizacją zysków. Dlatego pierwsza faza właściwej korekty może wyglądać bardzo niewinnie. Jedynym czynnikiem, który mógłby spowodować przyspieszenie i gwałtowność tego procesu mogłyby być bardzo negatywne informacje z otoczenia rynku np. takie jak obniżenie ratingu USA, a już kombinacja braku porozumienia w sprawie klifu fiskalnego i obniżenia ratingu z pewnością wywołałyby krótkie trzęsienie ziemi na rynkach. Obstawianie tak radykalnego scenariusza wydaje mi się mało uzasadnione i jednak stawiam na to, iż proces wypalania się aktualnej fali wzrostowej będzie jednak spokojniejszy.

Sławomir Koźlarek
makler DM BZ WBK S.A.

| Dane prezentowane w niniejszym raporcie zostały uzyskane lub zaczerpnięte ze źródeł uznanych przez DM BZ WBK S.A. za wiarygodne, jednakże DM BZ WBK S.A. nie może zagwarantować ich dokładności i pełności. Niniejsze opracowanie i zawarte w nim komentarze są wyrazem wiedzy oraz poglądów autora i nie powinny być inaczej interpretowane. Dom Maklerski BZ WBK S.A. nie ponosi odpowiedzialności za szkody poniesione w wyniku decyzji podjętych na postawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu. Powielanie bądź publikowanie niniejszego opracowania lub jego części bez pisemnej zgody DM BZ WBK S.A. jest zabronione. |
| --- |

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)