Ile warte są piątkowe wzrosty?

Piątkowa sesja na Wall Street przyniosła wyraźne odreagowanie wcześniejszych spadków. Notowania euro względem dolara już wcześniej odbiły od nowych minimów. Nie wydarzyło się jednak nic, co mogłoby sugerować, iż rynkowe turbulencje dobiegły już końca.

Ile warte są piątkowe wzrosty?
Źródło zdjęć: © X-Trade Brokers

24.05.2010 | aktual.: 24.05.2010 08:48

Wall Street w górę, rynek czeka na dane

W piątek podczas notowań na rynkach akcji w Europie mieliśmy do czynienia niemal z paniką. Notowania kontraktów na amerykańskie indeksy zbliżyły się do tegorocznych minimów odnotowanych w lutym. Zwrot nastąpił w momencie otwarcia rynku kasowego w USA (godz. 15.30 naszego czasu). Notowania kontraktów na S&P500 wzrosły w krótkim czasie z poziomu 1051 pkt. do 1088 pkt., oddając później tylko niewielką część tego wzrostu. Wzrostowa była również końcówka sesji, co jest dobrym prognostykiem. Czy zatem spadki mamy już za sobą?

Za takim scenariuszem przemawiają zależności historyczne. W USA korekty na rynkach akcji niesłychanie rzadko przekraczały 10%, a działo się tak z reguły, gdy był ku temu istotny powód (np. bankructwo Rosji w 1998 roku). Z drugiej strony rynek obawia się, iż takim powodem może być kryzys płynnościowy spowodowany dużymi stratami na obligacjach krajów z południowej Europy. Co więcej, inwestorów zaniepokoiły ostatnie dane z USA (zwłaszcza tygodniowy raport o nowych bezrobotnych). Warto zwrócić uwagę, iż optymistyczne scenariusze budowane są na oczekiwaniach co do dalszego wyraźnego wzrostu zysków amerykańskich spółek, a te nie zrealizują się, jeżeli ożywienie straci swój impet.

Od strony technicznej zrealizowaliśmy korektę prostą ABC, która zniosła notowania amerykańskich indeksów w okolice dołków z lutego (1051 dla kontraktów na S&P500). Te dwa powody to dobry pretekst dla odreagowania, które jednak może być częścią większej korekty. Jeśli wzrosty będą kontynuowane, kluczowy będzie test styczniowych maksimów (1148 pkt.), gdyż powrót spadków w tych okolicach wyrysowałby nam formację głowy i ramion w układzie tygodniowym, a ta zapowiadałaby poważną przecenę.

EURUSD – rynek czeka na sygnał

Ubiegły tydzień przyniósł nowe minima i następnie dość znaczące odreagowanie (m.in. po danych o inflacji z USA) na parze EURUSD. Rynek już na początku tygodnia pokonał minimum z 2008 roku (1,2322), schodząc aż do 1,2143 we wtorek. Odreagowanie z drugiej części tygodnia oznaczało jednak zamknięcie tygodnia powyżej minimum z 2008 roku. Mimo to, taki układ nie daje jasnego sygnału. Paradoksalnie, gdyby odreagowanie w środę i czwartek było słabsze, a zamknięcie nastąpiłoby w okolicach tygodniowego maksimum, mielibyśmy formację młota o wzrostowy znaczeniu. Obecnie jednak mamy po prostu dość dużą szpulkę, która takiego sygnału nie daje.

W krótszej perspektywie para znajduje się w trójkącie tworzonym z jednej strony przez pokonany wcześniej opór 1,2446 (służący obecnie za wsparcie), a z drugiej przez obniżającą się linię średnioterminowego kanału. To rozstrzygnięcie powinno nastąpić już dziś.

W kalendarzu – sprzedaż domów i Conference Board

Sytuacja w Europie nadal będzie miała kluczowe znaczenie dla rynków finansowych i w ramach różnego rodzaju spekulacji inwestorzy być może zwrócą uwagę na wizytę T. Geithnera, który zatrzyma się w Europie wracając z Chin. Dane z USA jednak będą nie bez znaczenia, zwłaszcza wobec rozczarowań z zeszłego tygodnia. Najważniejsze publikacje to sprzedaż domów (sprzedaż domów używanych już dziś o godz. 16.00, konsensus 5,63 mln), wskaźnik nastrojów Conference Board oraz dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Podany zostanie także zaktualizowany szacunek PKB wraz z cotygodniowymi danymi o nowych bezrobotnych. Dziś dzień wolny od pracy ma duża część Europy Zachodniej (Niemcy, Francja, Szwajcaria) oraz Kanada.

Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

eurozłotydolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)