Inwestorzy nie boją się złych danych

Większa część dnia na rynkach przebiegała w dość sennej atmosferze. Wyglądało to trochę na odpoczynek po wcześniejszych emocjach, trochę na wyczekiwanie na dane dotyczące amerykańskiej gospodarki.

Inwestorzy nie boją się złych danych

15.04.2009 16:47

Gdy te się pojawiły, nie spowodowały wielkiego poruszenia, choć raczej powinny. Większy niż się spodziewano spadek produkcji przemysłowej, słabsze wykorzystanie mocy produkcyjnych, spadek liczby wniosków o kredyt hipoteczny. Po takiej dawce indeksy mogły śmiało pójść w dół. A jednak nie poszły. To świadczy o sile rynku i dobrych nastrojach inwestorów. Może aż tak bardzo ucieszyli się z nadspodziewanie dobrego odczytu indeksu aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku, który według prognoz miał wynieść -35 punktów, a w rzeczywistości nieznacznie przekroczył -14 pkt.

Polska GPW

Dzisiejsza sesja w Warszawie rozpoczęła się od niewielkich spadków dwóch głównych indeksów i nieznacznego wzrostu wskaźników małych i średnich firm. W przypadku tych ostatnich po wczorajszej euforii nie było śladu. W ciągu dnia wahania cen akcji były niewielkie. Spośród największych firm sporo traciły papiery banków, w tyle nie zostawały akcje naszych spółek surowcowych. Sytuację ratowała Telekomunikacja Polska, której walory rosły przy dużych obrotach. Niemal żadnych nadmiernych szaleństw nie było też w przypadku mniejszych firm. Nastroje pogorszyły się po opublikowaniu serii danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych. Nie były one pocieszające. Mimo to, reakcja inwestorów była dość spokojna. WIG20 tracił zaledwie 1 proc. Końcówka sesji była znacznie bardziej optymistyczna. Indeks największych firm ostatecznie zyskał 0,8 proc., WIG 0,7 proc., a sWIG80 1,3 proc. Jedynie mWIG40 stracił 0,13 proc. Obroty wyniosły 1,47 mld zł i były dużo niższe, niż ostatnio.

Giełdy zagraniczne

Stany Zjednoczone we wtorek znów trochę postraszyły nieco mocniejszymi spadkami indeksów. Dow Jones zniżkował o 1,7 proc., schodząc poniżej 8000 punktów. Przebicie tego poziomu nie ma jakiegoś szczególnego znaczenia, może poza psychologicznym. Od początku kwietnia indeks znajduje się w fazie dość spokojnej konsolidacji. Podobnie jak S&P500, który wczoraj stracił 2 proc.

Spadki w USA nie zrobiły wielkiego wrażenia na inwestorach w Azji. Giełdy w Indiach, Hong Kongu i Chinach zakończyły dzień na plusach. Wskaźniki w Korei i Japonii nieznacznie obniżyły swoją wartość. Nikkei kontynuuje rozpoczętą po świętach korektę. Giełda w Szanghaju konsekwentnie pnie się w górę. Wtóruje jej parkiet w Bombaju, którego indeks BSE30 wzrósł dziś o 2,9 proc.

Główne europejskie parkiet zaczęły dzień od niewielkich spadków o 0,2-0,6 proc. i przez większą część sesji niewiele się działo. Jedynie brytyjski FTSE popołudniu zaliczył spadek przekraczający 1 proc. Na rynkach naszego regionu zmiany wartości indeksów były niewielkie i sytuacja przez cały dzień niemal się nie zmieniała. Najbardziej dynamicznie zachowywał się węgierski BUX, który rano spadał o 0,6 proc., a po południu tyle samo zyskiwał. Wreszcie dzień zakończył spadkiem o 1 proc. Po danych ze Stanów Zjednoczonych większość indeksów nieznacznie zwiększyła skalę spadków.

Waluty

Dolar przez chwilę próbował się szarpać ze wspólną walutą, ale w efekcie umocnił się wobec niej jedynie o 0,8 centa i około godz. 14.00 za euro trzeba było płacić nieco ponad 1,31 dolara. Po wczorajszym dość wyraźnym umocnieniu, dziś złoty tracił na wartości. Albo efekt informacji o linii kredytowej dla Polski z Międzynarodowego Funduszu Walutowego okazał się krótkotrwały, albo mamy do czynienia z korygowaniem zbyt silnej reakcji na tę informację. W każdym razie dziś po południu dolara można było kupić za 3,26 zł, czyli 7 groszy drożej niż we wtorek (spadek wartości złotego o ponad 2 proc.). O 5 groszy zdrożało euro, za które trzeba było płacić 4,29 zł, a frank zyskał 4 grosze i płacono za niego 2,84 zł. Nasza waluta jest jednak wciąż o wiele silniejsza niż jeszcze kilka dni temu, gdy za euro trzeba było płacić około 20 groszy więcej niż dziś.

Podsumowanie

Po dość dynamicznych wzrostach z ostatnich dni, mamy niewielką korektę, na razie znacznie mniejszą niż dwie poprzednie. Nic więc nie wskazuje na to, by indeksy miały zakończyć falę zwyżki. Po krótkim odpoczynku prawdopodobny jest ich dalszy marsz w górę. Do szczytu ustanowionego przez WIG20 6 stycznia na poziomie 1920 punktów brakuje jeszcze około 160 pkt., czyli 9 proc. Wydaje się, że taki wysiłek indeks największych spółek jest w stanie wykonać. Wskaźnikowi szerokiego rynku brakuje by to osiągnąć jedynie około 3 proc. Indeks średnich spółek mWIG40 jest już na poziomie najwyższym w tym roku.

Roman Przasnyski
główny analityk Gold Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)