Komentarz do sesji w USA

Opublikowane wczoraj dane z rynku nieruchomości były bardzo słabe, mimo to nie przestraszyły inwestorów, którzy rzutem na taśmę sprawili, że indeksy giełdowe „zapaliły” się na zielono.

19.11.2008 09:28

Indeks rynku nieruchomości osiągnął wartość 9 punktów (wobec prognoz na poziomie 14 pkt.), co jest najgorszym wynikiem od chwili jego raportowania, czyli od 1985 roku. Nie ma co marzyć o rychłej stabilizacji cen domów za oceanem, która mogłaby dać nadzieje na wyprowadzenie Stanów Zjednoczonych z kryzysu. Ostatnia godzina handlu natchnęła do uzupełniania portfeli kupujących, którzy po obiecującym początku handlu odstąpili od zakupów. Trzy główne indeksy na zamknięciu odnotowały wzrosty; Dow Jones 1,83%, S&P500 0,98% i Nasdaq 0,08%. Spadający popyt wśród konsumentów determinuje obniżki cen produktów, co potwierdził opublikowany dziś indeks PPI, spadając -2,8% m/m (wobec zakładanego -1,5%). Z pewnością pomniejszy to marże producentów, a co za tym idzie osiągane przez nich zyski. Nie ustaje debata nad pomocą dla sektora samochodowego, a sceptycznie nastawieni przedstawiciele rządu ani myślą dotować upadający sektor. Wydaje się, jednak że trzy koncerny Ford, General Motors i Chrysler znajdą oparcie w nowym
prezydencie-elekcie, który podobnie jak całe społeczeństwo obawia się skutków ich upadku. Dzisiejsza sesja będzie upływała pod znakiem kolejnych danych napływających z rynku nieruchomości. To one wyznaczą kierunek indeksom podczas trzeciego dnia handlu w tym tygodniu. Wczorajsze dane sugerują jednak kontynuację poniedziałkowych spadków.

Michał Witkowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)