Koniec wysokich zwyżek
Rynek AGD zaczyna się nasycać - mówi Adam Cich, szef Electroluxu w Europie Środkowo-Wschodniej.
18.12.2014 | aktual.: 18.12.2014 07:41
Rz: To był dobry rok dla Electroluxu w Polsce?
Adam Cich: Zdecydowanie tak, ponieważ widać, iż nasza nowa struktura organizacyjna okrzepła i zaczyna dawać efekty. Do działalności produkcyjnej, którą prowadzimy w Polsce już od dawna, doszły dwa nowe, bardzo ważne segmenty.
Powstało już jakiś czas temu i prężnie się rozwija centrum księgowo-finansowe w Krakowie. Z kolei w Warszawie działa nasza centrala na Europę Środkowo-Wschodnią, która w tym roku zdecydowanie poszerzyła zakres odpowiedzialności i dzisiaj obsługuje, jeśli chodzi o sprzedaż czy marketing, już ponad 25 państw w szeroko rozumianym regionie, do którego wchodzi choćby Grecja, ale i Rosja.
Jesteśmy w ramach grupy największym regionem w Europie pod względem obrotów, pokonaliśmy państwa skandynawskie i niemieckojęzyczne.
Widać, że dajemy coraz więcej możliwości rozwoju na stanowiskach menedżerskich i specjalistycznych i że jesteśmy stabilnym pracodawcą. W maju 2015 r. przy fabryce w Oławie uruchomimy centrum zajmujące się dostawami. To nowy pion zajmujący się logistyką w całej Europie - zatrudniliśmy 100 osób, zainwestowaliśmy 10 mln zł.
Nie ma problemów ze znalezieniem pracowników? W końcu niedaleko waszych zakładów hale ma Amazon...
Jeśli chodzi o segment produkcyjny, to nawet mimo bliskości wielkich, nowych inwestycji logistycznych pod Wrocławiem nie odczuwamy problemów z rekrutacją. Co więcej, nasz zespół jest bardzo stabilny, a rotacja w fabrykach niewielka. Fabryka w Świdnicy w ostatnich latach urosła z 500 do ponad 1200 zatrudnionych, nowych pracowników zyskują wszystkie nasze zakłady. W Żarowie w pierwszym kwartale 2015 roku uruchomimy niewielkie laboratorium badawczo-rozwojowe zmywarek.
Jeśli chodzi o produkcję, to w waszych zakładach w Polsce nadal rośnie?
Trend w ostatnich latach jest stały. Faktycznie - moce w zakładach firmy Electrolux w Polsce systematycznie rosną. W 2013 r. z taśm zjechało 3,8 mln sztuk sprzętu, w tym roku będzie to ok. 4,1 mln sztuk. W przyszłym roku spodziewamy się utrzymania tempa wzrostu produkcji na poziomie ok. 10 proc. Wszystko zależy od zapotrzebowania rynku.
Czy rynek w końcu odbije?
Polski rynek prawdopodobnie nie wróci już do ponad 10-proc. zwyżek w ujęciu rocznym, co obserwowaliśmy kilka lat temu. Na pewno niektórymi kategoriami sprzętu się już nasycił, a niektóre dopiero nasz rynek podbijają, więc na razie nie mają zbyt wielkiego udziału w sprzedaży.
Obiecujemy sobie sporo po suszarkach do ubrań, które choćby z racji długiej zimy wydają się idealnym produktem na takie warunki klimatyczne. Dzisiaj są w ok. 2 proc. gospodarstw domowych, a jeszcze kilka lat temu ten rynek nie istniał. Podobnie było dziesięć lat temu ze zmywarkami, które wtedy startowały z poziomu 7-10 proc., a teraz są w co czwartym polskim domu.
Nawet w Czechach są dużo bardziej popularne, nie mówiąc o Europie Zachodniej, gdzie - zależnie oczywiście od kraju - nawet w co drugim mieszkaniu taki sprzęt działa. Największym rynkiem są oczywiście USA - tam 80 proc. domów ma suszarki. Mimo to właśnie w Polsce produkowanych jest ich bardzo i w zdecydowanej większości trafiają na eksport.
Odczuwacie kryzys w Rosji?
Notujemy tam dobrą sprzedaż, nie widzimy dotąd negatywnego wpływu obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej. Ponieważ rubel tak szybko traci na wartości, Rosjanie starają się go jak najszybciej wymienić, np. na towary, dlatego sprzęt AGD znika ze sklepów. Jednak z tego samego powodu zyskowność importu na tamten rynek jest zagrożona. Trzeba podnosić ceny, ale nie każdą podwyżkę rynek jest w stanie zaakceptować. Taki stan nie może się utrzymywać w nieskończoność, wiąże się to także ze zbyt wysokim ryzykiem. Dlatego już w pierwszym kwartale 2015 r. spodziewamy się, że rosyjski rynek zacznie spadać.
Żałuje pan, że Indesit trafił do Whirlpoola, a nie do was? Rywalizowaliście w ostatnim etapie...
Działamy w ramach globalnej grupy, przejęcia są jednym z narzędzi, które pozwalają nam osiągać wzrost. Mogą być one uzupełnieniem naszego zasięgu geograficznego albo pomóc w „sąsiadujących" z naszymi kategoriami produktach, dlatego stale przyglądamy się rynkowi. Niemal w tym samym momencie Electrolux kupił dział produkcji AGD od koncernu GE, dzięki czemu znacząco umacniamy swoją pozycję na rynku północnoamerykańskim. A właśnie tam mamy większe możliwości generowania wysokich marż niż w przypadku szeroko rozumianej Europy.
Czy w Polsce Electrolux zyskał po zniknięciu z rynku sprzętu Mastercooka, gdy firma ta zbankrutowała rok temu?
W jakimś stopniu zyskaliśmy, odczuliśmy wzrost sprzedaży, gdy ta marka zniknęła z rynku. Jednak w porównaniu z innymi firmami pewnie nasze zwyżki były mniejsze, ponieważ to nie był nasz bezpośredni konkurent. My pozycjonujemy się wyżej, jeśli chodzi o ceny.
Jak firma radzi sobie w kategorii premium?
Jest to dla nas ważny segment, w którym także się rozwijamy. Jedną z ważnych linii w tym segmencie jest Grand Cuisine, czyli ekskluzywny, pierwszy w pełni profesjonalny system gotowania przeznaczony do użytku domowego.
Cena jednego zestawu to kilkadziesiąt tysięcy euro. Dlatego nigdy nie będzie się on sprzedawał na masową skalę, ale jest rynek na takie towary, także w Polsce. Do niedawna ten produkt podlegał pod dział zajmujący się sprzętem profesjonalnym, ale teraz trafił do działu zajmującego się sprzedażą urządzeń do użytku domowego.
Adam Cich odpowiada za rozwój Electroluxu w 25 państwach regionu. W koncernie pracuje od 1996 r., zaczynał jako dyrektor handlowy. W 2010 r. został dyrektorem generalnym Electrolux Poland. Od 2014 r. jest prezesem CECED Polska, związku pracodawców branży AGD. Absolwent uniwersytetów Gdańskiego i Warszawskiego na wydziałach handel zagraniczny oraz marketing i zarządzanie. Absolwent MBA na University of Illinois.