Konsumenci znów pomagają gospodarce
W czasie największego nasilenia globalnego kryzysu finansowego i będącej jego skutkiem recesji, polska gospodarka miano zielonej wyspy zawdzięczała konsumentom. W okresie niedawnego spowolnienia, nie mogła już na nich liczyć. Od połowy 2013 r. widać, że odzyskują oni siłę, a w raz z nią w górę rusza PKB.
Można śmiało powiedzieć, że polscy konsumenci w niewielkim stopniu odczuli kryzys finansowy i recesję, z jakimi świat borykał się w latach 2008-2009. Dynamika spożycia indywidualnego, stanowiącego miarę zakupowego potencjału obywateli, zmniejszyła się co prawda wyraźnie z bardzo wysokiego poziomu 5,4-6 proc. w 2008 r. do 1,2 proc. w drugim kwartale 2009 r. Jednak w tym najtrudniejszym dla globalnej i polskiej gospodarki okresie, gdy wyraźnie zawodził eksport i popyt krajowy, to właśnie dobra kondycja konsumentów sprawiła, że polska gospodarka nadzwyczaj dobrze przetrwała ten najgorszy okres.
Zaciskanie pasa trwało więc krótko, bo zaledwie trzy miesiące. Jednak choć Polacy szybko ruszyli ponownie na zakupy, nie byli aż tak bardzo rozrzutni. W szczytowym okresie drugiej połowy 2010 r. spożycie indywidualne rosło o 3,4-3,7 proc., po czym jego dynamika zaczęła słabnąć. Pierwszy poważny sygnał pojawił się już pod koniec 2011 r., gdy wyniosła jedynie 1,4 proc. Po krótkim odbiciu w pierwszych miesiącach 2012 r. spadkowa tendencja była już bardzo wyraźnie widoczna. Najgorsze były ostatnie dwa kwartały 2012 r. i pierwsza połowa 2013 r. Początek ubiegłego roku przyniósł całkowite wyhamowanie wzrostu. Tak słabe spożycie indywidualne poprzednio zdarzyło się jedynie w pierwszym kwartale 2003 r., a więc tuż po kryzysie związanym z pęknięciem bańki internetowej. Wówczas mieliśmy jednak do czynienia z tąpnięciem trwającym zaledwie trzy miesiące. To z przełomu lat 2012-2013 było nie tylko równie głębokie, ale długotrwałe. Musiało się więc odbić na tempie wzrostu gospodarczego, tym bardziej, że jednocześnie mocno
zmniejszyły się wydatki państwa, między innymi na infrastrukturę. Popyt wewnętrzny był szczególnie silny od połowy 2010 do pierwszego kwartału 2012 r., gdy znacznie przewyższał tempo wzrostu spożycia indywidualnego, co poprzednio zdarzało się niezwykle rzadko. Rządowe wydatki skończyły się raptownie wraz z rozpoczęciem piłkarskich mistrzostw Europy. I spadały przez kolejnych pięć kwartałów. Niewielki, sięgający 0,5 proc. wzrost popytu krajowego zanotowano dopiero w drugiej połowie 2013 r. W tym samym czasie spożycie indywidualne zwiększyło się o 1 proc., potwierdzając rozpoczętą trzy miesiące wcześniej poprawę sytuacji.
Choć wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z trwałą tendencją odradzania się konsumpcji, trudno liczyć na jej dużą dynamikę. W grudniu 2013 r. sprzedaż detaliczna zwiększyła się co prawda o 5,9 proc., firmy zanotowały wzrost sprzedaży trwałych dóbr konsumpcyjnych o 5,2 proc., a nietrwałych o 8,8 proc., ale trzeba pamiętać, że tę wysoką dynamikę zawdzięczamy w znacznym stopniu bardzo niskiej bazie odniesienia. Bowiem w grudniu 2012 r. wszystkie te wielkość (sprzedaż detaliczna, produkcja sprzedana trwałych wyrobów konsumpcyjnych i dóbr nietrwałych) była niższa niż w grudniu 2011 r. od 3,6 do 6,7 proc. Czynnikiem hamującym zapędy konsumentów będzie też zła sytuacja na rynku pracy. Stopa bezrobocia zwiększała się w ostatnich miesiącach ubiegłego roku, sięgając w grudniu 13,4 proc., tyle samo, co w grudniu 2012 r. Początek 2014 r. z pewnością nie przyniesie poprawy w tym zakresie. Należy wręcz liczyć się z sezonowym wzrostem liczby bezrobotnych. Można jedynie mieć nadzieję, że nie będzie on tak
dynamiczny jak przed rokiem, kiedy to od stycznia do kwietnia stopa bezrobocia przekraczała 14 proc. Wciąż niewielka pozostaje dynamika wzrostu wynagrodzeń. Tu z pomocą przychodzi jedynie wyjątkowo niska inflacja, która powoduje, że w ujęciu realnym płace nieznacznie rosną. Jedynie niewielką poprawę wykazują wskaźniki ufności konsumentów, choć pozytywna tendencja w tym zakresie utrzymuje się już od kilkunastu miesięcy.
Najwyraźniej więc spożycie indywidualne potrzebuje wspomagania ze strony pozostałych czynników wzrostu gospodarczego. Na szczęście i one ulegają wyraźnej poprawie. W trzecim kwartale ubiegłego roku eksport zwiększył się o 6,4 proc. Widoczne też są pierwsze, nieśmiałe jeszcze oznaki poprawy sytuacji w inwestycjach. Szacuje się, że po dwóch latach spadku, w ostatnim kwartale ubiegłego roku inwestycje zwiększyły się o około 1 proc.
Roman Przasnyski, Open Finance