Z tego samego badania, opublikowanego we wtorek, wynika też, że Brytyjczycy nie wpadają w panikę z powodu kryzysu.
Sondaż wskazuje, że opozycyjna Partia Konserwatywna utrzymuje mocną przewagę nad rządzącą Partią Pracy (Labour Party). Tę ostatnią ciągnie w dół premier Brown. Aż 63 procent badanych uważa, że w razie wyborów poparcie dla Partii Pracy zdobyłby inny przywódca, a nie Brown, który jest jej obecnym liderem.
Nawet wśród tych, którzy w 2005 roku głosowali na laburzystów, przeważa opinia (49 procent do 47 procent), że partia lepiej poradziłaby sobie w wyborach z innym szefem.
Mimo to - przewiduje "Guardian", zmiana na czele partii jest mało prawdopodobna, bo partia rozważała tę opcję latem, nie znajdując wówczas alternatywy dla Browna. Sondaż może jednak wzmocnić głosy wzywające premiera do zmiany strategii.
Rządzącą partię uspokoić może fakt, że stopień niepokoju w społeczeństwie z powodu kryzysu finansowego nieco spadł. W grudniu 43 procent badanych powiedziało, że pewni są swojej osobistej sytuacji finansowej. W obecnym badaniu procent takich osób wzrósł do 51.
Gospodarka jest przy tym decydującym czynnikiem w sympatiach politycznych. W 2005 roku tylko 14 procent wyborców powiedziało, że na ich preferencje wpłynęła gospodarka. Tym razem jako decydującą wskazało ją aż 35 procent. Czwartym z kolei decydującym czynnikiem okazała się imigracja - wskazało ją 9 procent. Jest teraz częściej wskazywana niż w 2005 roku.
Konserwatystów popiera 42 procent wyborców - o dwa punkty procentowe mniej niż w styczniu. Partię Pracy - 30 procent. Liberalni Demokraci mają 18-procentowe poparcie. Inne partie wskazało dziesięć procent ankietowanych. (PAP)
awl/ ro/
