Kryzys wtargnął na strzeżone osiedla
"Życie Warszawy" pisze, że wspólnoty mieszkaniowe strzeżonych osiedli szukają oszczędności. Likwidowane są recepcje, wyłączane latarnie i fontanny. - Ludzie płacili słono za luksusy, a mieszkają jak na zwykłych blokowiskach - komentują specjaliści.
14.12.2009 | aktual.: 14.12.2009 06:16
Gazeta jako przykład podaje jedno z osiedli na warszawskim Bemowie, gdzie z czterech recepcji działają już tylko dwie. Z kolei na osiedlu na Białołęce planowane jest referendum w sprawie redukcji oświetlenia na klatkach schodowych i w piwnicach.
Zdarzają się i inne oszczędności. Nie są podświetlane detale na elewacji, fontanny nie mają wody, zaprojektowany plac zabaw dla dzieci bywa ograniczany do minimum. Nawet drzew zdobiących osiedle brak.
Architekci i deweloperzy przyznają, że oszczędności to znamiona kryzysu. Przejmowane dziś przez wspólnoty apartamentowce czy całe osiedla były projektowane w czasie koniunktury, bogacenia się społeczeństwa. - Teraz jest kryzys - wyjaśniają.
Specjaliści od rynku nieruchomości podkreślają, że na zamkniętych osiedlach, które miały mieć wyższy standard, a teraz stają się "oszczędne", będzie spadać wartość mieszkań. A to niedobra wiadomość dla właścicieli, którzy chcieliby je sprzedać - czytamy w "Życiu Warszawy".