Ktoś podszywał się pod Jerzego Buzka
Oszustwo czy prowokacja? - docieka "Dziennik Gazeta Prawna". Ktoś w imieniu szefa Parlamentu Europejskiego proponował Janowi Kulczykowi pomoc w prywatyzacji Enei - dowiedziała się gazeta.
13.12.2010 | aktual.: 13.12.2010 11:51
Gdy w Ministerstwie Skarbu Państwa zapadały w listopadzie decyzje dotyczące prywatyzacji koncernu energetycznego Enea, w siedzibie Kulczyk Holding zabrzmiał telefon. Dzwoniąca kobieta przedstawiła się jako szefowa doradców Jerzego Buzka. Przekazała od niego wiadomość dla prezesa Kulczyka, że jego interes z ministrem skarbu został już pomyślnie załatwiony. Czyli, że to właśnie Kulczyk będzie mógł kupić tę firmę - relacjonuje informator "DGP".
Rzekoma współpracownica byłego premiera nie ograniczyła się do przekazania dobrej nowiny. Poprosiła jednocześnie o przelanie dowolnych środków na konkretnie wskazany cel charytatywny. Informacja o podejrzanym zachowaniu doradczyni szybko trafiła do Brukseli. Jerzy Buzek natychmiast poinformował o zdarzeniu wielkopolską prokuraturę. Ta do dzisiaj szuka odpowiedzi na pytanie, czy tajemnicza kobieta jest sprytną oszustką, czy zagrała rolę w doskonale przygotowanej prowokacji, np. przez obce służby lub bezwzględną konkurencję ze świata biznesu.