Lekarze protestują przed Parlamentem Europejskim
Ok. 55 polskich lekarzy manifestowało pod strasburską siedzibą Parlamentu Europejskiego, by wraz z lekarzami z innych państw UE zaprotestować przeciwko propozycji dyrektywy o wydłużeniu czasu pracy, która zostanie poddana pod głosowanie w środę.
15.12.2008 | aktual.: 16.12.2008 09:39
Około 55 polskich lekarzy manifestowało pod strasburską siedzibą Parlamentu Europejskiego, by wraz z lekarzami z innych państw UE zaprotestować przeciwko propozycji dyrektywy o wydłużeniu czasu pracy, która zostanie poddana pod głosowanie w środę.
"Zmęczony lekarz to martwy pacjent", "Pracuję ponad 340 godzin miesięcznie" - to hasła na transparentach, jakie polscy lekarze przywieźli po Strasburga. - Specjalnie po francusku, bo tu nikt polskiego by nie zrozumiał - tłumaczyli.
Polacy, głównie ze śląskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowy Lekarzy (OZZL), stanowili najliczniejszą z ponad 200- osobowej grupy protestujących w Strasburgu. Oprócz lekarzy przyjechali też studenci ostatniego roku Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Dyrektywa, jeśli zostanie zaaprobowana w wersji uzgodnionej już przez Radę ministrów "27", umożliwi zaliczenie części czasu spędzonego na dyżurach (w tym lekarskich czy strażackich) do nieaktywnego czasu pracy. A więc - jak obawiają się lekarze - wynagradzany znacznie mniej niż tzw. czas aktywny.
- Protestujemy, bo w dalszym ciągu zarabiamy mniej, niż publicznie mówi pani minister Ewa Kopacz. A przez tę dyrektywę zostaniemy ponownie ograbieni - powiedział sekretarz śląskiego rejonu OZZL Stanisław Urban.
Jak tłumaczył, lekarzom w całej Europie nie podoba się wynegocjowany przez rządy w czerwcu kompromis w sprawie dyrektywy o czasie pracy, który pozwala na podzielenie dyżurów na dwie części. Aktywną, kiedy lekarz zajmuje się pacjentem (a strażak gaszeniem pożarów), oraz nieaktywną, kiedy w gotowości czeka na telefon w izbie przyjęć.
- Przecież to nie odpoczynek jak w domu! Czekamy w napięciu, obciążeni psychicznie. To obciążające zajęcie i duża odpowiedzialność - powiedział Piotr Krupa z Górnośląskiego Centrum Rehabilitacji w Tarnowskich Górach.
Protestujący lekarze już znaleźli zrozumienie u części eurodeputowanych, zwłaszcza socjalistycznych i zielonych, którzy zapowiedzieli głosowanie poprawek do kompromisowej wersji dyrektywy rządów. - Dyżury powinny być traktowane jak normalny czas pracy - powiedział w poniedziałek rzecznik socjalistów w PE Dimitris Komodromos.
Urban zagroził, że jeśli eurodeputowani poprą jednak kompromis rządów, to Europejska Federacja Lekarzy Etatowych (FEMS) zorganizuje ogólnoeuropejski strajk lekarzy. - 2 mln lekarzy wstrzyma pracę! - powiedział.
Negocjacje nad kontrowersyjną dyrektywą od ponad trzech lat dzielą kraje UE na "socjalny" obóz broniący praw pracowniczych i "liberałów" pod wodzą Wielkiej Brytanii, stawiających na pierwszym miejscu elastyczność przepisów (w tym w służbie zdrowia) oraz konkurencyjność gospodarki.
W czerwcu rządy przyjęły kompromis, zgodnie z którym tydzień pracy w UE będzie nadal wynosił do 48 godzin, ale za zgodą pracownika będzie go można wydłużyć maksymalnie do 65 godzin (tzw. opt-out). Dyrektywa wprowadza też rozróżnienie na aktywny i nieaktywny czas dyżurów, np. lekarskich.
Ten kompromis poparł rząd Polski. Za zgodą pracownika tydzień pracy będzie można wydłużyć do 60 godzin w trzymiesięcznym okresie rozliczeniowym, chyba że inaczej stanowi zbiorowy układ pracy lub porozumienie partnerów społecznych w danym kraju. Przy braku porozumienia i przy zaliczeniu nieaktywnego czasu dyżurów do normalnego czasu pracy (tak jak w Polsce) tygodniowy czas pracy można wydłużyć nawet do 65 godz.
Eurodeputowani, którzy w sprawie tej dyrektywy mają kompetencje współdecydujące na równi z Radą UE, mogą porozumienie rządów zmienić, jeśli nie odrzucić. Zwłaszcza że zakwestionowali je już europosłowie z komisji zatrudnienia PE, którzy głosowali w sprawie dyrektywy w listopadzie. Opowiedzieli się za maksymalnie 48- godzinnym tygodniem pracy w UE. Chcą też najpóźniej za trzy lata zabronić krajom UE stosowania "opt-out".
Jeśli także w głosowaniu plenarnym w środę PE odrzuci kompromis z Rady, a kraje członkowskie nie zgodzą się później na poprawki eurodeputowanych, to w mocy pozostanie obecna dyrektywa z 1993 roku. Ta nowelizowana 10 lat później dyrektywa daje możliwość wydłużenia tygodnia pracy nawet do 78 godzin - za zgodą pracownika.
Główne protesty nawet kilku tysięcy europejskich związkowców przeciwko projektowi dyrektywy o czasie pracy zapowiedziano w Strasburgu we wtorek. Polscy lekarze ze Śląska po poniedziałkowej manifestacji wracają do kraju. (jks)
Inga Czerny