Lekarze: zabiła ją Biedronka

Stowarzyszenie poszkodowanych zarzuca spółce
Jeronimo Martins - właścicielom sieci Biedronka - spowodowanie
śmierci 21-letniej pracownicy sklepu w Ustce. Dowodem jest opinia
lekarska - pisze "Gazeta Wyborcza".

21.04.2005 | aktual.: 21.04.2005 12:07

Stowarzyszenie poszkodowanych zarzuca spółce Jeronimo Martins - właścicielom sieci Biedronka - spowodowanie śmierci 21-letniej pracownicy sklepu w Ustce. Dowodem jest opinia lekarska - pisze "Gazeta Wyborcza".

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zostało wysłane wczoraj do słupskiej prokuratury. Aneta Glińska zmarła 13 sierpnia 2003 r. W usteckiej Biedronce pracowała pół roku. Była kasjerką, ale musiała zajmować się także rozładowywaniem towaru z tirów. Były dni, że trzeba było rozładowywać nawet trzy tiry.

"Zmarła była zatrudniona na 3/4 etatu" - mówi Edward Gollent, prezes stowarzyszenia poszkodowanych. "Oznacza to, że powinna pracować sześć godzin, ale faktycznie pracowała po dziesięć albo kilkanaście. Zarabiała przy tym około 600 zł. W końcu poniosła śmierć w wyniku rażącego naruszenia przepisów BHP tolerowanego przez firmę".

Około tygodnia przed śmiercią dziewczyna poskarżyła się matce na silny ból głowy. "Ból pojawiał się, kiedy rozładowywała towar i nasilał po każdym kolejnym rozładunku" - opowiada Grażyna Glińska, matka Anety. "Ósmego sierpnia Anetka poszła do lekarza. Po powrocie do domu przyjęła leki i położyła się, by odpocząć. Wtedy zadzwonili ze sklepu, że ma wieczorem stawić się w pracy. Gdy przebierała się, na zapleczu zemdlała. Następnego dnia stan jej się pogorszył i pogotowie zabrało ją do szpitala w Słupsku. Lekarz, który ją przyjął, poinformował mnie, że córka jest w bardzo ciężkim stanie i musi zostać przetransportowana do kliniki w Gdańsku. Tam przeszła dwie operacje. Okazało się, że miała tętniaka mózgu. Zmarła następnego dnia" - powiedziała "Gazecie Wyborczej" Grażyna Glińska. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)