Licencjat przez telefon
Część polskich uczelni nie spełnia nawet minimalnych standardów. Ministerstwo kontroluje, komisja akredytacyjna wydaje miażdżące oceny i nic. Szkoły wciąż działają - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Gazeta opisuje przypadek Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Legnicy. "Wielu moich znajomych wciąż miesiącami czeka na obronę pracy. Niektórzy mówili mi, że szkoła chce od nich dodatkowych opłat, uregulowania zaległości, których tak naprawdę nie mają" - opowiada absolwent uczelni. Dodaje, że zna przypadek obrony dyplomu... przez telefon. Inny student wspomina, że w czasie sesji do indeksu wpisywali się wykładowcy, którzy nie pojawili się nawet na jednych zajęciach w semestrze.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w grudniu 2011 roku opublikowało raport z kontroli przeprowadzonej na legnickiej uczelni. Ustalenia były miażdżące. WSM jednak działa i wciąż rekrutuje.
*Polecamy: * Rośnie liczba ofert pracy w internecie
Nie jest to odosobniony przypadek na uczelnianej mapie Polski - zauważa "Dziennik Gazeta Prawna". W tej chwili toczy się 26 postępowań, w których badane są nieuczciwe praktyki. Wedle danych dostępnych na stronie resortu, ostatnia decyzja dotycząca odebrania lub zawieszenia uprawnień dla szkół niepublicznych została wydana w 2010 roku.
Tymczasem, Polska Komisja Akredytacyjna, która niezależnie od resortu ocenia jakość kształcenia szkół wyższych, tylko od początku 2012 r. wydała 25 negatywnych ocen. Dwie z nich dotyczyły uczelni publicznych. Reszta prywatnych.
(AS)