Łowcy emerytów?
- Nasi akwizytorzy zerwali się ze smyczy, to nie pies merda ogonem, ale ogon psem-mówi prezes jednego z funduszy, który postanowił przerwać - jak to nazywa - zmowę milczenia - pisze "Gazeta Wyborcza".
14.08.2008 | aktual.: 14.08.2008 13:46
- Nasi akwizytorzy zerwali się ze smyczy, to nie pies merda ogonem, ale ogon psem - mówi prezes jednego z funduszy, który postanowił przerwać - jak to nazywa - zmowę milczenia - pisze "Gazeta Wyborcza".
Po reformie emerytalnej dorabianie do pensji poprzez zdobywanie klientów dla funduszy emerytalnych stało się niezwykle popularne.
Musi to być działalność całkiem intratna, skoro niektórych akwizytorów stać na to, by "odpalić" coś na zachętę samemu klientowi. Są też inne sposoby kuszenia interesantów, _ czasami wystarczy firmowy długopis albo zegarek na ścianę _ - mówi rozmówca "Gazety".
|
Polecamy: » Najnowszy ranking OFE » Najnowsze wiadomości z kraju i ze świata » Forum poświęcone emeryturom |
| --- |
|
Polecamy: » Najnowszy ranking OFE » Najnowsze wiadomości z kraju i ze świata » Forum poświęcone emeryturom |
Liczba agentów przekracza już 140 tys., a ich sposoby na zdobycie klientów są coraz wymyślniejsze. Od wyżej wymienionej formy przekupstwa, przez "drobne przemilczenia", wykorzystywanie niewiedzy ofiar, a nawet zwykłe kłamstwa...
Prezes jednego z funduszy uważa,że _ agenci zerwali się ze smyczy _, a cały proceder jest _ samonakręcającą się spiralą _- jak dodaje.
Trzy fundusze - pisze "Wyborcza" - próbowały wpłynąć jakoś na ten stan rzeczy i zdecydowały, że nie będą płacić akwizytorom za zwerbowanie każdego przyszłego emeryta, ale za zatrzymanie go przy danym funduszu na dłuższy czas, co rozłożyłoby akwizytorskie prowizje w czasie.
Niestety, jak się okazało - to walka z wiatrakami, bo agenci zaczęli gromadnie odchodzić z funduszy, pociągając za sobą również klientów...
Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej"