Trwa ładowanie...
d7ueo7o
anr
02-10-2008 06:31

Małych działek pierwokup nie dotyczy

Osoby sprzedające działkę do jednego hektara nie będą musiały pytać Agencji Nieruchomości Rolnej, czy chce ją kupić.

d7ueo7o
d7ueo7o

Osoby sprzedające działkę do jednego hektara nie będą musiały pytać Agencji Nieruchomości Rolnej, czy chce ją kupić.

To na razie propozycja. Dziś odbędzie się w Sejmie jej pierwsze czytanie. Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego.

Ogranicza on prawo pierwokupu ANR. Będzie ono przysługiwało jej tylko w stosunku do nieruchomości rolnych o powierzchni od 1 hektara w górę. W tej chwili przeszło 80 proc. sprzedawanych działek to właśnie te do 1 ha.
_ Zmiana ułatwi obrót nieruchomościami - ocenia Rafał Dębowski, partner w Kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy.
_ Wiele z nich _ - mówi Dębowski -
już na pierwszy rzut oka nie ma charakteru rolnego, tylko typowo inwestycyjny. Tymczasem i tak trzeba wystąpić do agencji z pytaniem o pierwokup, bo wymagają tego przepisy. _

|

d7ueo7o

Kupujący i sprzedający muszą się stawić u notariusza najpierw w celu zawarcia umowy warunkowej, a potem umowy przenoszącej własność. Agencja wprawdzie bardzo rzadko korzysta z prawa pierwokupu, ale sprzedający i tak muszą się wywiązać z tego obowiązku. Sprzedaż nieruchomości z pominięciem prawa pierwokupu jest bowiem nieważna.

Kłopot z tym prawem bierze się stąd, że do pierwokupu stosuje się dwie definicje nieruchomości rolnej: z kodeksu cywilnego oraz wspomnianej ustawy. Według tej pierwszej chodzi o wszystkie nieruchomości, które mogą być wykorzystywane do celów rolniczych. Druga zaś wyłącza z definicji kodeksowej te nieruchomości, które zostały przeznaczone w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego na inne cele, np. budowlane, usługowe czy produkcyjne.

Tymczasem w wielu gminach miejscowych planów po prostu nie ma. Dotyczy to zwłaszcza dużych miast. Od 1 stycznia 2004 r. straciły bowiem ważność te, które były uchwalone, gdy obowiązywała ustawa z 1984 r. oraz wcześniejsze uregulowania, a to głównie nimi posługiwały się gminy. Teraz systematycznie pracują nad nowymi planami, ale ciągle jest ich za mało.

Według informacji Unii Metropolii Polskich (dane na 1 stycznia tego roku) w sumie w 12 największych miastach plany obejmują 23,1 proc. powierzchni. I tak np. w Poznaniu jest to zaledwie 13,9 proc. miasta, w Łodzi - 15,8 proc., w Warszawie - 17,3 proc., w Bydgoszczy - 18,3 proc., a w Szczecinie - 21,9 proc. Są jednak i takie miasta jak Gdańsk, gdzie planami pokryto aż 58,5 proc. powierzchni miejskiej.

Renata Krupa-Dąbrowska
Rzeczpospolita

d7ueo7o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7ueo7o