Mam dziecko z szefem
Ciąże, które są efektem romansu z pracodawcą, nie należą dziś do rzadkości. Niektórzy specjaliści mówią nawet, że rodzi się coraz więcej "dzieci szefów"' bo więcej pracujemy i więcej czasu spędzamy w pracy.
27.10.2009 | aktual.: 28.10.2009 14:59
- Czy rzeczywiście rodzi się więcej dzieci z romansów w pracy?
- Nie znam statystyk na ten temat i wątpię, by ktokolwiek takie prowadził. Ale rzeczywiście w ostatnim czasie przychodzi do psychologów więcej takich kobiet. Można pokusić się o stwierdzenie, że im więcej pracujemy, to tym łatwiej o romans w pracy, a co za tym idzie również łatwiej o dzieci, które rodzą się z takich związków. Na ogół romans między współpracownikami nie ma złych skutków, często pozostali pracownicy kibicują takiej parze. Problem najczęściej pojawia się, gdy romansuje przełożony z pracownicą. Taka sytuacja nie jest pozytywnie postrzegana przez innych, którzy mogą myśleć, że wybranka szefa będzie uprzywilejowana. Gdy na przykład taka osoba dostanie nagrodę za np. wzorową pracę, to reszta z pewnością będzie plotkować i dorabiać własną ideologię na ten temat. Jednak problemem nie jest atmosfera w pracy, bo współpracownicy prędzej, czy później się przyzwyczają do takiego związku. Pracownice mają kłopot, gdy są w ciąży, a szef nie chce nawet słyszeć o dziecku. O ile nie miał nic przeciwko bardziej
lub mniej sekretnym schadzkom w jego biurze, czy hotelu albo romantycznym kolacjom, o ile specjalnie nie dementował plotek, które pojawiły się w firmie, o tyle z prawdziwym przerażeniem reaguje na wieść o dziecku.
- Ale chyba tylko w przypadku, gdy jest ono niechciane, gdy łączył go z pracownicą „luźny” związek.
- Niestety tak jest bardzo często. Mogę przytoczyć kilka przykładów kobiet, które naprawdę wpadły w tarapaty, bo poszły do łóżka z szefem. Na przykład asystentka z warszawskiej agencji reklamowej, została przeniesiona do filii firmy. Miała pod żadnym pozorem nikomu nie mówić, że ojcem jest szef, który nawet obciął jej wynagrodzenie. Kobieta gryzła się sama ze sobą. O ciążę pytała ją jej rodzina - czy ma chłopaka, czy będzie ślub? Na dodatek szef powiadomił ją, że już nie będą się widywać, co miesiąc jednak na jej konto wpłynie 500 zł. Kobieta była zrozpaczona, gdy do mnie trafiła. Twierdziła, że się zakochała, że to szef ją adorował, razem spędzali wspólne weekendy. Liczyła się z plotkami, ale stwierdziła, że przecież nie robi nic złego. Szef był wolny, nie miał żony, co jest więc złego w takim związku? Teraz mieszka w Gdańsku, gdzie mieści się filia firmy, z dala od przyjaciół i miłości swego życia. Szef raz zadzwonił i powiedział jej, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Inna moja klientka została
zwolniona z pracy. Jej romans z szefem trwał 5 lat. Była tą drugą, bo pracodawca miał żonę i dzieci. Gdy pracownica zaszła w ciążę, szef powiedział jej że niestety musi się rozstać nie tylko z nim, ale też z firmą. Decyzję motywował tym, że jej pozostanie byłoby zbyt ryzykowne i prawda o zdradzie i dziecku mogłaby wyjść na jaw. Kobieta twierdziła, że kocha ojca swego dziecka, mimo że tak ją potraktował. Mówiła nawet, że rozumie jego postępowanie. A w zasadzie to jej wina, bo przecież wiedziała, że on ma rodzinę. Obwiniała siebie, miała nawet myśli samobójcze. Skierował ją do mnie jej ginekolog.
- I co pani jej powiedziała, jak można pomóc takiej osobie?
- Staram się zmienić postawę ofiary. Dziecko ma prawo do ojca, ma też prawo do alimentów. Takie sytuacje przecież są regulowane przez prawo. Tak samo jak zwolnienie wzorowego pracownika, tylko dlatego że spodziewa się ciąży. Chcę zmienić jej nastawienie, ta kobieta musi walczyć o swoje, spodziewa się dziecka i musi myśleć również o nim. Dodatkowo wskutek podporządkowania służbowego ta kobieta jest w gorszej sytuacji. W takim związku nie ma równowagi.
- Nie można tej sytuacji traktować jak tysiąc innych, gdy mężczyzna rzuca kobietę, która jest z nim w ciąży?
- Nie można, kobieta – pracownica podlega szefowi, jest na gorszej pozycji.
- Ale może być też tak, że np. pracownica chce usidlić szefa, by polepszyć swoją sytuację w firmie.
- Pewnie, że może. Ja jednak namawiam kobiety do walki, gdy ewidentnie zostało złamane prawo: bezzasadne zwolnienie, niepłacenie alimentów, bezsensowne oddelegowanie pracownicy, zmniejszenie płacy. Oczywiście ja jestem tylko psychologiem, a nie prawnikiem, nie reprezentuję pracownicy przed sądem. Staram się jej jednak pomóc, żeby otrząsnęła się i zaczęła racjonalnie myśleć, udać się np. do prawnika. Nie powinna się godzić na zasady narzucone przez szefa, które są dla niej i dziecka bardzo niekorzystne. Sprawa jest oczywiście delikatna, pomagam kobietom, które tego chcą. Nie chcę myśleć o całej rzeszy pracownic, które milczą, zgadzają się na warunki szefa.
- Mówi pani o kobietach, ale przecież również szefowe romansują z podwładnymi.
- Oczywiście, wówczas sytuacja jest taka sama, tyle że dziecka spodziewa się szefowa. Muszę jednak przyznać, że nigdy nie zgłosił się do mnie pracownik zwolniony przez szefa – kobietę, która miała z nim romans. Być może mężczyźni lepiej sobie radzą z takimi sytuacjami, nie czują się ofiarami. Trudno powiedzieć.
- Romans między szefem a podwładną to delikatna materia. Namawia pani kobiety do walki o swoje, nie ma pani wrażenia, że pracownica, która jest zakochana w szefie po prostu szuka każdej możliwości, by przy nim być?
- Tak jak mówiłam, prawo precyzuje co jest niezgodne z przepisami i namawiam, by z tym walczyć. I to jest jedna strona medalu. Druga to rzeczywiście samopoczucie pracownicy. Jeśli szef traktuje pracownicę, z którą miał romans, jak śmiecia, to staram się uzmysłowić kobiecie, że nie ma tu mowy o żadnym związku. Pomyliła się, źle trafiła, zaufała nie tej osobie albo inaczej interpretowała coś, co dla drugiej strony nie było ważne. Każdy może trafić na taką sytuację również poza firmą.
- Tak, jest sporo takich przypadków. Często jest tak, że pracownica jest przenoszona na równoległe stanowisko, chodzi o to, by nie była podporządkowana bezpośrednio mężowi. Wiele firm ten temat precyzuje w swoich regulaminach. Ten problem jest też określony w ustawach w przypadku pracowników sfery publicznej - żołnierzy, policjantów. Chodzi o wyeliminowanie podejrzenia o nepotyzm.
Rozmawiał Krzysztof Winnicki