Monika Richardson miała problemy z mBankiem. "62 minuty na infolinii"
Znana prezenterka Monika Richardson opisała na Instagramie swoje problemy z mBankiem. Jak twierdzi, mimo zamknięcia konta w listopadzie 2024 r., bank nadal je prowadził, a środki przesłane na rachunek miały zostać zatrzymane. Richardson musiała ponownie złożyć reklamację.
Monika Richardson relacjonowała w mediach społecznościowych, że mimo formalnego zamknięcia konta, mBank miał uznać, iż wciąż posiada ona zobowiązania finansowe. Jak podaje portal pkb24.pl, gdy je spłaciła, by uniknąć dalszych komplikacji, bank miał nie tylko nie potwierdzić zakończenia współpracy, ale w dalszym ciągu prowadził działania na rachunku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprzedała dom i zainwestowała. Dziś obraca milionami
Kłopoty z zamknięciem konta
Jak twierdzi prezenterka, sytuacja skomplikowała się, gdy były mąż Richardson przelał pieniądze na zakup pianina dla ich dziecka. Bank miał zatrzymać środki oraz jak pisze Richardson, przelać 740 zł na odsetki od kredytu odnawialnego, którego już nie ma.
Richardson spędziła ponad godzinę na infolinii, aby złożyć reklamację i ponownie zgłosić chęć zamknięcia konta. "62 minuty na infolinii. Udało mi się złożyć reklamację. I dyspozycję zamknięcia konta. Ponowną. Teraz już tylko 30 dni, odmowa i zaczynamy wszystko od początku. Ale fajny bank!!!!" – napisała na Instagramie prezenterka.
Burza w komentarzach
Jej post wywołał dyskusję wśród internautów na temat jakości obsługi klienta w bankach. Wielu użytkowników podzieliło się podobnymi doświadczeniami.
Portal pkb24.pl poprosił mBank o komentarz w tej sprawie. Do momentu publikacji tekstu nie otrzymał odpowiedzi.