Na cyfrze możesz się przejechać

Zbliża się moment przejścia z telewizji analogowej na nadawanie cyfrowe.
Oszuści już zbierają żniwo.

Na cyfrze możesz się przejechać
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

15.03.2012 | aktual.: 16.03.2012 10:14

Zbliża się moment przejścia z tradycyjnej telewizji na nadawanie cyfrowe. Oszuści już zbierają obfite żniwo.

Podszywają się pod pracowników spółdzielni lub wspólnot mieszkaniowych, przekonując naiwnych, że jeśli chce się oglądać telewizję, należy czym prędzej podpisać umowę z "administracją osiedla". Jako przedstawiciele platform cyfrowych czy telewizji kablowych przekonują staruszki, że dwuletnia umowa z firmą X czy Y, to jedyny sposób na to, żeby mogli oglądać ulubiony serial.

Ostatnio zaczęli się przedstawiać się jako przedstawiciele Telewizji Polskiej albo Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a nawet Ministerstwa Cyfryzacji. Straszą brakiem możliwości odbioru telewizji lub tym, że po przejściu na telewizję cyfrową osoby ze starymi odbiornikami będą płacić dziesięciokrotnie wyższy abonament. To oczywiste oszustwo.

- Obawa przed odcięciem od telewizji w ciągu kilku dni będzie może popychać ludzi do niekorzystnych dla siebie decyzji. Podobne sytuacje mieliśmy kilka lat temu, gdy sposobem na "gaz" wciskano ludziom niepotrzebne kuchenki. Straszono, że stary sprzęt jest nieszczelny, a dalsza zwłoka może doprowadzić do nieszczęścia - mówi Longina Lewandowska-Borówka z Federacji Konsumentów.

Pierwsze wyłączenia nadajników analogowych nastąpią w listopadzie tego roku. Wiele osób, których telewizory nie są przystosowane do odbioru sygnału cyfrowego, będzie musiało w najbliższym czasie podjąć decyzję, w jaki sposób zapewnić sobie dostęp do ogólnopolskich kanałów.

Aby uchronić klientów przed zakupem nieodpowiedniego odbiornika, rząd zobowiązał sprzedawców do zamieszczenia wyczerpujących informacji o danych technicznych, które są niezbędne, by sprzęt umożliwiał odbiór naziemnej telewizji cyfrowej. Klient kupujący telewizor powinien dostać na piśmie, że sprzęt, który zabiera do domu nadaje się do odbioru DVB-T

- Dziś wiemy, że ten problem jest marginalny. Na 53 kontrole, jakie Inspekcja Handlowa przeprowadziła w sklepach z elektroniką, tylko w dwóch przypadkach musiała właściciela ukarać mandatem - mówi Dariusz Łomowski z Departamentu Inspekcji Handlowej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Tymczasem aby odbierać naziemną cyfrówkę, nie trzeba kupować nowego telewizora. Wystarczy zaopatrzyć się w dekoder lub specjalną przejściówkę. Różnica w kosztach jest ogromna. Nowy odbiornik o przekątnej minimum 22 cale kosztuje 1000 zł, dekoder DVB-T - 200 zł, a przejściówka - 150 zł.

- Kampania informacyjna Ministerstwa Cyfryzacji wymaga wsparcia. Ogromna część ludzi, szczególnie tych starszych, wciąż jest nieświadoma, że wcale nie musi narażać się na duże koszty związane z zakupem nowego odbiornika - mówi Kamil Pluskwa-Dąbrowski Prezes Zarządu Rady Krajowej Federacji Konsumentów.

Domokrążcy przekonują klientów, że wraz z wyłączeniem telewizji analogowej stracimy możliwość odbioru ulubionych kanałów. Proponują więc podpisanie umowy z siecią kablową. W konsekwencji zamiast zakupu przystawki CPI za 150 zł klienci zostają z kilkuletnią umową i miesięcznym abonamentem w wysokości co najmniej 30 zł.

Według Dariusza Łomowskiego z Departamentu Inspekcji Handlowej UOKIK może to być wprowadzenie klienta w błąd. Brak kluczowej informacji - że są inne formy przystosowania odbiornika do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej - uniemożliwia klientowi dokonanie racjonalnej decyzji.

- Prawnie naganna jest praktyka tych operatorów, którzy informują konsumentów: „podpisz umowę z nami, bo w przeciwnym przypadku, z uwagi na cyfryzację, nie obejrzysz swojego programu”. To nie jest prawdą. Jeśli konsument podpisał umowę, sugerując się namową tego rodzaju, to działał pod wpływem błędu i umowę wówczas może podważyć - dodaje Dariusz Łomowski.

Problem w tym, że możemy to zrobić tylko w sądzie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)