Najpierw drogi, później koleje
Rząd zabierze pieniądze kolejom, żeby wybudować więcej drogowych tras ekspresowych - zapowiada "Dziennik Gazeta Prawna".
20.01.2011 | aktual.: 20.01.2011 13:56
Do swoich preferencji będziemy w przyszłym miesiącu przekonywać Komisję Europejską, aby wydała zgodę na przesuniecie unijnych dotacji z torów na drogi. W grę wchodzi kwota 4,7 mld zł.
Kolejarze, jak dotąd, słabo radzili sobie z wykorzystaniem wsparcia z UE. Istnieje zagrożenie, że te, jakże potrzebne nam środki, przepadną. Zostaną więc wytypowane inwestycje kolejowe, których ukończenie przed upływem ostatecznego terminu wykorzystania funduszy z obecnego budżetu, jest najbardziej zagrożone.
Jeżeli rozmowy z KE zakończą się po myśli rządu, zyskają m.in. takie odcinki jak: S3 Gorzów - Międzyrzecz, S7 Gdańsk - Warszawa, S17 Warszawa - Lublin i południowy wyjazd ze stolicy w kierunku Janek i dalej do Krakowa i Katowic.
Po stronie poszkodowanych będą pasażerowie pociągów na trasach Warszawa - Radom, Warszawa - Poznań, Warszawa - Białystok oraz Siedlce - Terespol.
Jednak wiceminister infrastruktury Radosław Stępień zapewnił w czwartek w Sejmie, że są to oszczędności na przetargach kolejowych, a nie zabieranie pieniędzy z inwestycji, które mogą być za nie zrealizowane. A to jest olbrzymia różnica, czy w ramach wygospodarowanych środków, czy też są one zdejmowane z inwestycji, które są w toku.
- Są to oszczędności na przetargach kolejowych, a nie zabieranie pieniędzy z inwestycji, które mogą być za nie zrealizowane. A to jest olbrzymia różnica, czy w ramach wygospodarowanych środków, czy też są one zdejmowane z inwestycji, które są w toku - powiedział Stępień.
Koncepcja przesunięcia środków z inwestycji kolejowych na drogowe pokazuje niekonsekwentną politykę polskich władz, które po grudniowych i styczniowych problemach naszego pasażerskiego transportu kolejowego obiecywały poprawę sytuacji.