Nasz rząd oszczędza na sobie
Polski rząd zakochał się w skodzie. To właśnie autem z Czech jeżdżą polscy ministrowie - pisze “Puls Biznesu”. Wbrew powszechnej opinii nikt nie jeździ limuzynami.
We flocie naszego rządu najpopularniejsze są skody superb - ten model wybrało aż osiem ministerstw, trzy ministerstwa jeżdżą mercedesami, a dwa korzysta ze szwedzkich volvo. Część ministrów jeździ natomiast samochodami BMW należącymi do BOR-u. Takie samo auto ma do dyspozycji minister sportu, ale jego BMW serii 7 ma już ponad osiem lat - pisze "PB".
Jak podaje gazeta, polskie ministerstwa wybierając skodę superb są wykazują się dużą oszczędnością. Według Instytutu Samar cena takiego auta to około 79 tys. zł, dla porównania nowe BMW serii 7 kosztuje już 339 tys. zł.
Z zestawienia gazety wynika, że najwięcej samochodów ma MON. Ministerstwo kierowane przez Bogdana Klicha dysponuje flotą aż 102 aut. W ministerialnych garażach nie ma tylko nowych aut. Na przykład najstarsze auto to 15-letni mercedes klasy E. Zdarzają się też motoryzacyjne perełki: 13-letni ford mondeo czy 10-letnie renault clio.
Najoszczędniejsze według “PB” jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które teoretycznie jako najbardzie reprezentatywne powinno mieć największy garaż. Podwładni Radosława Sikorskiego korzystają zaledwie z dziewięciu aut.
Jak podkreśla w rozmowie z “PB” Wojciech Drzewiecki z Instytutu Samar samochody naszych ministerstw powinna być częściej wymieniane, bo dziś są już po prostu stare. Sposobem na zaoszczędzenie może być, według eksperta, scentralizowanie zamówień.
Za wzór do naśladowania można potraktować też Ministerstwo Skarbu Państwa, które zrezygnowało z 13-letnich daewoo espero, ale zamiast kupować nowe samochody wzięła je w leasing. Zdaniem biura prasowego resortu przyniesie to oszczędności od 70 do 12,5 proc.
Wirtualna Polska/Puls Biznesu