Naturalna selekcja?

Po niespełna trzech miesiącach od otwarcia, w pierwszym w Poznaniu markecie Geant, mieszczącym się w centrum King Cross, ponad 50 osobom nie przedłużono umów o pracę. Pracodawca nazywa to naturalną selekcją.

Naturalna selekcja?

13.05.2005 | aktual.: 13.05.2005 08:49

Zwolnieni pracownicy twierdzą natomiast, że dyrektor finansowy powiedział im wprost, iż market nie osiągnął spodziewanych obrotów i dlatego firma zmuszona jest nie przedłużyć z nimi umów czasowych. Dotyczy to głównie kasjerów i osób obsługujących salę sprzedaży.

- Umowy zresztą mieliśmy podpisane na niepełne trzy miesiące, bo gdyby ten czas został przekroczony, pracodawcę obowiązywałoby dwu- tygodniowe wypowiedzenie – mówi jeden ze zwolnionych. – A tak, jednego dnia kilkunastu osobom, które stawiły się jak co dzień do pracy, powiedziano, że mogą sobie pójść do domu.

Lepsi zostali?

Damian Ponczek, rzecznik prasowy Geant, przedstawia problem z zupełnie innej strony: – Nie ukrywaliśmy, że docelowo chcemy w Poznaniu zatrudnić nieco ponad trzysta osób, a przyjęliśmy znacznie więcej, by metodą naturalnej selekcji dać szansę lepszym.

Przedstawiciel Geant twierdzi też, że argumentem do zrezygnowania z tak dużej grupy pracowników nie mogło być nie osiągnięcie przez market planowanych obrotów. – Minął zbyt krótki czas od otwarcia, by mówić o braku spodziewanych zysków – dodaje D. Ponczek. – Market to nie jest inwestycja, która ma się zwrócić w ciągu roku, a zyski z niej są rozłożone w czasie na dwadzieścia lat.

Falowe powroty

Jak się dowiedzieliśmy praktyka, jaką zastosował Geant nie jest niczym nowym na rynku pracy. W Rejonowym Urzędzie Pracy w Poznaniu, 17 stycznia Geant złożył ofertę zatrudnienia dla 20 kasjerów i 40 pracowników hali sprzedaży, z czego przyjął do pracy 5 kasjerów i 21 sprzedawców.

– Wiele firm przyjmuje na początku większą liczbę pracowników, by później z części z nich zrezygnować – mówi Maria Sowińska, z-ca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu. – Po takich masowych naborach, bezrobotni wracają do nas całymi falami.

Rzecznik Geant zastrzega jednak, że jego firma nie przyjmowała pracowników z nastawieniem, że zatrudnia ich tylko na tzw. rozruch, kiedy wiadomo, iż są największe tłumy klientów. Pracownicy, którym nie przedłużono umów, czują się jednak oszukani, bo liczyli na stałą pracę.

Anna Dolska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)