Niewolnik na stażu

150 tysięcy studentów i absolwentów wyższych uczelni szykuje się właśnie do rozpoczęcia wakacyjnych praktyk. Pracodawcy zacierają ręce na myśl o tylu darmowych pracownikach.

Niewolnik na stażu

30.06.2005 | aktual.: 30.06.2005 09:37

Student Michał Kubik jest szczęśliwy. Po paru tygodniach żmudnego wysyłania życiorysów i listów motywacyjnych dostał się na bezpłatny staż pomocnika copywritera w agencji reklamowej. Dla tej posady rzuci swoją dotychczasową pracę w firmie monitorującej media. - Znalazłem swój patent na CV i się udało - opowiada (nie chce zdradzić patentu). - Chcę wywalczyć etat, pokazać się od najlepszej strony - planuje.

Prawda jest taka, że Michał nie jest żadnym szczęściarzem, a tylko jednym z wielu studentów zwabionych wizją wielkiej kariery. Prawdopodobnie przez pierwsze dwa tygodnie będzie się zajmował odbieraniem telefonów lub wymienianiem tuszu w drukarce. Po miesiącu zostanie entuzjastycznym współpracownikiem przy jakimś projekcie, za który zapłatę weźmie jego „opiekun i nauczyciel”. Po dwóch miesiącach, gdy z urlopu zaczną wracać pracownicy, kierownik działu rekrutacji powie Michałowi, że w firmie nie ma wolnych etatów, ale jak coś się zwolni, to na pewno do niego zadzwonią.

Nie zmienia to faktu, że dziś Michałowi zazdrości wielu kolegów. - Ewenement dzisiejszych czasów polega właśnie na tym, że ludzi wykorzystuje się tak, że jeszcze się z tego cieszą - wyjaśnia doświadczony pracownik firmy PR.

Takie wykorzystywanie to nie norma, lecz jeden z trendów. Jednak opisanie tego trendu to nasz kubeł zimnej wody na rozpalone nadzieją głowy bezpłatnych stażystów.

Nie stażują dziwolągi

„Jarzynobranie” - tak w niektórych kręgach nazywa się czas wakacji, gdy do firm trafiają „jarzynki”, czyli stażyści. Firmy z branży medialnej, PR, agencje reklamowe, banki, wielkie korporacje od jakiegoś czasu mają ustaloną strategię dotyczącą jarzynek.

- W tym roku mamy 300 miejsc dla praktykantów. Zgłosiło się już parę tysięcy chętnych - informuje Joanna Zatorska, odpowiedzialna w banku BPH za stażystów. Stażowa machina rusza już wiosną. - Okazji najlepiej zacząć szukać na początku roku, wtedy rozpoczynają się różne konkursy, przed samymi wakacjami może być już za późno - przestrzega Anna Buczyńska z portalu Jobpilot.pl.

- Student, który w ciągu studiów nie zrobił ani jednej praktyki, jest dziwolągiem - żartuje Arkadiusz Doczyk, przewodniczący Parlamentu Studentów RP. Dlatego o praktyki w znanych korporacjach walczy więcej osób niż o studia na prestiżowych uczelniach. Ile dokładnie, nie wiadomo, bo firmy nie chcą ujawniać tych danych, żeby nie odstraszać następnych kandydatów.

Chętnych do odbycia stażu jest już tak wielu, że rekrutacja stażystów przypomina nabór do NASA: analiza aplikacji, interview, assessment center, case study... Kandydaci otrzymują różne zadania mające wykazać, kto z nich jest liderem, kto umie pracować w grupie, kto najlepiej sobie radzi w stresujących warunkach. Wśród potencjalnych stażystów krążą opowieści o cudownych karierach i sposobach na zwrócenie uwagi pracodawcy. - Jedna dziewczyna napisała swoje CV i list motywacyjny na T-shircie, do agencji reklamowej przyjęli ją od ręki - opowiada Michał.

Świadomość konkurencji stwarza klimat, w którym już nie tylko etat jest wymarzonym celem, coraz częściej staje się nim praca za darmo.

Gratisowy bibliotekarz

Pracodawcy nie mogą się nachwalić możliwości zatrudniania młodych ludzi do darmowej pracy. - Staż stał się najbardziej skutecznym elementem rekrutacji nowego pracownika pozbawionym ryzyka. W wakacje posiłkujemy się takimi ludźmi. Bierzemy od nich różne informacje, świeże pomysły. Stawiamy na kreatywność - opowiada Małgorzata Orłowska, odpowiedzialna za rekrutację nowych pracowników w agencji doradztwa personalnego BDI (Bank Danych o Inżynierach). Do uczelnianych biur kariery dochodzą sygnały o firmach, które praktykantami „załatwiają” sobie obsługę biura przez cały rok. - Moje praktyki polegały na wykonywaniu najgorszej roboty, nierzadko fizycznej. Oprócz noszenia pudeł często wykonywałem pracę bibliotekarza, bo takiego stanowiska w ogóle nie było - opowiada üukasz, który odbywał praktyki w Ośrodku Informacji ONZ w Warszawie. - Dobrze by było, gdybyśmy mogli zatrudnić osobę do biblioteki, ale wszystko rozbija się o kwestie finansowe. Nie ukrywam, że studenci bardzo nam pomagają - mówi Karina Bednarska, która
zajmuje się przyjmowaniem tam praktykantów.

Nie podoba się?

Zdaniem sfrustrowanych byłych stażystów bezpłatna praktyka jest niewolnictwem, mamieniem wizją wielkiej kariery. Tacy, którzy nie wytrzymują, należą jednak do rzadkości. - W Radiu TOK FM byłem na półtoramiesięcznym stażu, robiłem reklamówki, wykorzystywali moją pracę na antenie, dostałem za to całe nic. Przez jakiś czas były wielkie obietnice, a potem mi po prostu podziękowano. Zasuwałem jak osioł - wspomina Michał Dębkowski, student warszawskiej szkoły filmowej.

- Klasyczna sytuacja stażysty, który się nie sprawdził. Mamy mnóstwo takich ludzi - odpiera krótko zarzuty zajmująca się w Radiu TOK FM opieką nad praktykantami Hanna Zielińska. Dodaje, że radiowa umowa ze stażystami jest bardzo jasna - nie dostają żadnych pieniędzy.

- Pani z działu administracyjnego zaprowadziła mnie do magazynów na dole biurowca, gdzie od 9 do 15 miałem spisywać numery seryjne wszystkich monitorów, krzeseł i doniczek - opowiada z kolei Maciek, student politologii, o swoich praktykach w Orlenie. Zrezygnował, gdy dowiedział się, że ma to robić przez cały miesiąc. - Usłyszałem, że jak mi się nie podoba, to mam sobie pójść i że nigdy już nie znajdę pracy w Polskim Koncernie Naftowym - wspomina.

W Orlenie rzeczywiście zapamiętali sobie krnąbrnego stażystę. W ciągu kilku minut po naszym telefonie zdążyli ustalić jego imię i nazwisko. Na jego narzekania odpowiadają, że wykonywanie inwentaryzacji należy do normalnych obowiązków działu administracyjnego i „różne rzeczy robi się w różnym czasie”.

Farciarze

Zdobycie pracy poprzez stażowanie bywa jednak możliwe. - W zeszłym roku z ponad 200 aplikacji wybraliśmy ostatecznie cztery osoby - mówi Ewa Goleń, specjalista do spraw pracowniczych firmy DEC (Dostarczamy Europie Cystern), największego w Polsce prywatnego właściciela cystern kolejowych, który co roku organizuje konkurs dla stażystów.

Stażysta, któremu udało się zostać w firmie na etat, jest później doskonałą wizytówką i magnesem przyciągającym kolejnych bezpłatnych pracowników. Ania na praktyki w banku dostała się jako jedna z 23 kandydatów. - Trzy miesiące byłam na praktykach letnich, potem pół roku na umowę-zlecenie. Zaczynałam od kserowania i głupich zadań, ale potem pozwolono mi robić fajne rzeczy - cieszy się. Niedługo ma zostać zatrudniona na etacie. - Ta firma jest specyficzna - mówi. - Jeśli już zainwestują w pracownika, chcą go zatrzymać.

Doświadczeni pracodawcy zdają sobie sprawę, że setki odrzuconych stażystów mogą im robić czarny PR. - Z praktykantami wszyscy obchodzą się ostrożnie, nikt nie chce, żeby potem wynieśli na zewnątrz złą opinię o firmie - mówi pracownica Citibanku. By zostawić po sobie dobre wspomnienia, bankowcy chętnie urządzają praktykantom wyjazdy integracyjne, zawody sportowe, wręczają im pamiątkowe kubeczki i długopisy oraz zapewniają, że od stażysty do prezesa wiedzie prosta droga. Zdarza się jednak, że pracodawcy przeszkadza sama obecność stażysty. - Byłem na wakacyjnym stażu w tygodniku „Piłka Nożna”. Mniej więcej po miesiącu prawdziwej harówki, szukaniu tematów dla dziennikarzy, odwalaniu za nich najbardziej brudnej roboty w redakcji zjawiła się żona wydawcy Marka Profusa. Zapytała redaktora, skąd są ci ludzie, czyli my, dlaczego ich się tyle tu kręci i kto za to płaci. Redaktor odpowiedział, że „oni pracują za darmo”. Żona wydawcy po chwili zdziwienia powiedziała, że trzeba ze dwóch od ręki wywalić, bo „robią
sztuczny tłum”. No i tak się moja przygoda z praktyką zakończyła - opowiada Darek Burczyński, student dziennikarstwa.

Pracownicy „Piłki Nożnej” nie chcieli komentować tej opowieści. - Taka sytuacja jest niemożliwa, ponieważ nie pasuje do mnie charakterologicznie. Uwielbiam młodych ludzi, a firmę mamy pogodną, optymistyczną, każdy chodzi uśmiechnięty - mówi Gabriela Profus i dodaje, że „Piłka Nożna” nie odmawia odbycia stażu żadnemu młodemu, pomysłowemu człowiekowi.

Świetny papier

Wśród studentów panuje przekonanie, że podstawą życiowego sukcesu jest dobre CV. - Jednym z najważniejszych jego punktów jest doświadczenie zawodowe, a jako student tylko dzięki stażom mogę pokazaŤ, że gdzieś byłem i wiem, na czym polega taka praca - tłumaczy Mariusz, student szkoły wyższej w Pułtusku.

Wielu praktykantów godzi się więc na bycie darmową siłą roboczą w zamian za zaświadczenie. Praktyka Kuby, studenta dziennikarstwa, w Departamencie Komunikacji Społecznej i Informacji Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej polegała na pakowaniu tysięcy paczek z ulotkami. Kuba nie żałuje: - Nie nauczyłem się niczego, ale mam świetny papier, więc właściwie nie mogę powiedzieŤ niczego złego o tej instytucji.

Przekonanie o doniosłym znaczeniu bezpłatnych praktyk dla jakości CV potwierdzają pracodawcy przyjmujący stażystów. Mówią, że darmowe staże są niemal tak ważne jak znajomość angielskiego.

Nie każdy tak uważa. - Nie angażujemy ludzi, którzy odbyli wiele staży. Rekordziści zaliczają ich po kilkanaście. To może oznaczaŤ, że mają problemy psychologiczne, nie potrafią współpracować z innymi ludźmi i są zagrożeniem dla firmy - przestrzega Buczyńska z portalu Jobpilot.pl.

Coraz częściej na bezpłatnych stażystów patrzy się jak na nieudaczników. Wielu studentów zaczyna zdawać sobie z tego sprawę, mimo że w mediach staż nadal jest lansowany jako standard, coś, co powinien mieć każdy. Młodzi ludzie przyznają, że godzą się na darmową pracę tylko z powodu beznadziejnej sytuacji na rynku. - Co zrobić, tak już trzeba - tłumaczy jeden z nich i to jest zdanie, które można najczęściej od stażystów usłyszeć.

- Pierwszy staż rozpoczęłam zaraz po pierwszym roku - wspomina Monika, absolwentka polonistyki, tonem, jakim alkoholicy opowiadają o pierwszym kieliszku. - Przez lipiec w agencji PR głównie parzyłam kawę (nie szefom, tylko sobie samej z nudów) i zapoznawałam się z działaniem Internetu oraz prasą codzienną.

Na drugim roku odbyła staż w Fundacji Schumanna. Potem były praktyki w dziale PR jednego z portali internetowych, wreszcie staż w Ministerstwie Spraw Zagranicznych na piątym roku. Kiedy skończyła studia, była przekonana, że z takim doświadczeniem pracę znajdzie bez problemu. - Po pół roku bezowocnych poszukiwań zgłosiłam się do urzędu pracy, gdzie zaproponowano mi... kolejny staż. Od kilku miesięcy znowu jestem stażystką, tym razem w wydawnictwie. Szef zapowiedział jej jakiś czas temu: - Nie ma dla ciebie etatu, ale jeśli chcesz, możesz dalej stażować.

Tomasz Czukiewski
Sylwia Czubkowska
Malwina Wapińska
MM, MP
(byli i obecni stażyści „Przekroju”)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)