Niewykorzystana okazja
Czasami w życiu codziennym usłyszeć można opinię, że niewykorzystane okazje lubią się mścić. Dzisiejszą sesję traktować można w kategorii niezrealizowanej szansy i przyszłość pokaże czy zobaczymy tego negatywne konsekwencje.
24.03.2014 17:23
Dzisiejsza sesja stać miała pod znakiem publikacji wskaźników PMI i w istocie od samego początku wywierały one swoje piętno na zachowaniu rynku, ale nie było ono szczególnie duże. Zaczęło się o danych z Chin, które po raz kolejny zaskoczyły negatywnie i tamtejszy przemysłowy indeks PMI spadł do najniższego poziomu od ośmiu miesięcy. Reakcja rynkowa była jednak nadzwyczaj krótkotrwała i w większości przypadków azjatyckie indeksy ostatecznie zaliczyły bardzo udaną wzrostowa sesję, włączając w to indeksy chińskie, gdzie wzrosty wyniosły ok. 1% i wyraźnie przeczyły opublikowanym wcześniej danym. Taka reakcja na niekorzystne informacje kazała sądzić, że Europejczycy mogą dzisiaj w niezłych nastrojach podejść do rynku. Dodatkowym argumentem za zakupem akcji okazać się miały dane z Francji, które w ostatnim czasie inwestorów z pewnością nie rozpieszczały, Tym razem było zgoła inaczej i na dwie minuty przed rozpoczęciem sesji okazało się, że sumaryczny indeks PMI dla tego kraju wzrósł do najwyższego poziomu od
ponad dwóch i pół roku. To było bardzo duże zaskoczenie, szczególnie że oba istotne indeksy, ten dla przemysłu i usług, wyraźnie zwyżkowały i przebiły newralgiczny poziom 50 pkt. plasując się odpowiednio na wysokości 51,9 pkt i 51,4 pkt. Pozwoliło to wzbudzić optymizm, ale wyjątkowo krótkotrwały. W praktyce pierwsze pozytywne takty sesji wyznaczały jej maksimum, skąd rozpoczął się trwający całą sesję marsz na południe.
Ciężko było jednoznacznie uzasadnić takie zachowanie inwestorów i szukać można jedynie ku temu wymówek. Owszem, wskaźniki PMI dla Niemiec i USA rozczarowały, ale spadały od najwyższych poziomów od wielu lat, więc pewne schłodzenie w obliczu wciąż obecnych „krymskich niepokojów” specjalnie dziwić nie mogło. Co najważniejsze, poziom 50 pkt. został wszędzie potrzymany, a perspektywy na kolejny kwartał nie uległy specjalnemu obniżeniu. Niektórzy starali się słabość tłumaczyć wypowiedziami ukraińskiego ministra obrony czy przywódcy wojsk NATO, którzy ocenili, że Rosja zgromadziła bardzo znaczące siły na granicy z Ukrainą i wykluczyć nie można ich ruchu na wschodnią Ukrainę. Moskwa może po aneksji Krymu myśleć też o kolejnej byłej republice radzieckiej - Mołdawii. To jednak w chwili obecnej jedynie spekulacje, a koncentracja wojsk widoczna jest już od dawna i wcześniej zwyżkom indeksów zbytnio nie przeszkadzała. Dla inwestorów ważniejsze znaczenie mogą mieć sankcje gospodarcze, a o nich panuje cisza. Zresztą
słabość w niemałej mierze wywołało zachowanie Wall Street, gdzie głos ukraiński jest słabo, jeżeli w ogóle, słyszalny. Wydaje się więc, że Ukraina nie odgrywała dzisiaj kluczowej roli. Mogła nią być już nico zapomniana jastrzębia retoryka Fedu, na co wskazywała słabość złota i srebra. Jeżeli tak jest w istocie, to dzisiejszą sesję traktować należy jako niewykorzystaną okazję do odbicia po piątkowym wygaśnięciu marcowej serii instrumentów pochodnych. Takie zachowanie nie wróży niczego dobrego na najbliższą przyszłość, choć niski obrót na GPW każe z większym spokojem podchodzić do jej dzisiejszego zachowania, szczególnie że zniżka w Warszawie była zdecydowanie mniejsza niż za naszą zachodnią granicą.
Łukasz Bugaj