Nowa robota na do widzenia
Górażdże Cement szukają pracy zwalnianym przez siebie ludziom. W ciągu roku zajęcie znalazło 20 osób, czyli co piąty który dostał wypowiedzenie.
02.02.2005 | aktual.: 02.02.2005 08:48
Od roku w firmie działa Centrum Adaptacji Zawodowej (CAZ). Szuka nowej pracy dla osób, które zostały zwolnione z Cementowni Strzelce Opolskie. Centrum będzie działało do czerwca 2005 roku.
- Mamy bezpośrednie kontakty z pracodawcami, dlatego oferty łatwiej znaleźć nam, niż pojedynczym pra-cownikom – wyjaśnia Paweł Brzozowski, szef Centrum Adaptacji Zawodowej. – Szukamy również zajęcia poprzez urzędy i agencje pracy oraz ogłoszenia w mediach.
Centrum robi też szkolenia:
sztuka prowadzenia rozmowy kwalifikacyjnej i autoprezentacja w kontakcie z pracodawcą to tylko niektóre z tematów. Są również kursy zawo-dowe.
W 2004 roku Górażdże zwolniły 100 osób (48 z nich odeszło na wcześniejsze emerytury lub do innych firm, część postanowiła wziąć ok. 45-tysięczne odprawy i odejść). Tylko 40 zgłosiło się do Centrum Adaptacji Zawodowej.
- Nie dziwię się ludziom – mówi szef związków zawodowych Jan Cholewa. – O tym, że zmiana pracy to nowe wyzwanie, mogą sobie opowiadać psycholodzy. Jak 40- albo 50-letni człowiek traci robotę, jego świat się wali. U nas nie ma przecież normalnego rynku pracy i utrata zaję-cia oznacza tylko jedno - biedę.
Większość ofert, które trafiają do CAZ-u dotyczy zatrudnienia za najniższą krajową, czyli nieco ponad 800 zł brutto. Pracownicy zwolnieni z cementowni zarabiali tam kilka razy więcej. Dlatego wielu z nich nie bie-rze ofert z centrum.
Ci, którzy pracy nie przyjmą, nie są skreślani z listy. Dostają kolejną szansę. Paweł Brzozowski przyznaje, że wielu zwolnionych zwolnionych z Górażdży pracy w Polsce szukać nie będzie i pojechało za granicę.
- Ludzie nie chcą kolejnych kursów i szkoleń, chcą mieć pracę – kończy Jan Cholewa ze związków. – Nie wiadomo jak by się nasza firma starała, to część z odchodzących pracow-ników już zajęcia nie znajdzie, a przynajmniej nie zarobi tyle, ile do tej pory. Dlatego niektórzy się poddali i z pomocy CAZ-u nie korzystają.
W 2004 roku do Centrum Adaptacji Zawodowej zgłosiło się 40 pracowników, z czego 20 osób znalazło nową pracę, 2 założyło własne firmy, a 5 rozpoczęło pracę na umowę zlecenie. W 2005 roku z Cementowni odejdzie kolejnych 100 osób.
Sabina Kubiciel
Tylko bogatych na to stać
Anna Buczyńska, z warszawskiej firmy konsultingowej Jobpilot: - Outplacement, czyli pomoc pracownikom zwalnianym z pracy z przyczyn pracodawcy i znajdowanie im nowego zajęcia staje się coraz popularniejszy. Stosują go przede wszystkim te firmy, które dbają o swój wizerunek i dają ludziom sygnał, że chcą się z nimi rozstać w zgodzie. Stać na to jednak tylko duże firmy, najczęściej z kapitałem zagranicznym. Trudno po kilku miesiącach oceniać skuteczność takich działań. Skoro znalezienie nowej pracy zajmuje przeciętnemu bezrobotnemu kilkanaście miesięcy, to jeśli człowiek, któremu firma pomaga znajdzie ją w kilka, to już jest sukces.
Mnie się udało
Norbert Bryś (33 lata) robotę w ce-mentowni w Strzelcach Opolskich stracił w lutym ubiegłego roku. Był maszynistą lokomotywy spalinowej. W cementowni przepracował 9 lat. - Dla rodziny to był szok. Bałem się, że szukanie nowej pracy zajmie mi bardzo dużo czasu – opowiada pan Norbert, ojciec dwojga dzieci. Trafił do Centrum Adaptacji Zawodowej. – Dostawałem 2–3 propozycje pracy w tygodniu. Mogłem pójść na rozmowę kwalifikacyjną i zadecydować, czy proponowane warunki mi odpowiada-ją, czy nie.
Czas, kiedy był na bezrobotnym, wykorzystał na szkolenia. W Centrum Adaptacji Zawodowej zrobił prawo jazdy kategorii C. W czerwcu 2004 roku znalazł pracę w otwartym w Strzelcach Opolskich Zakładzie Zabudów Specjalistycznych. Zajmuje się przeróbką samochodów na wozy specjalistyczne, m.in. karetki pogotowia.