Nowe oferty w Wielkiej Brytanii
Wojewódzki Urząd Pracy otrzymał kolejną
ofertę zatrudnienia w Wielkiej Brytanii. To praca oficjalna i
legalna - na lotniskach. Polacy nie będą mieć jednak dostępu do
samolotów. Potrzebni są do podawania kawy, robienia kanapek i
obsługiwania klientów w punktach usługowych i sklepach - pisze
"Gazeta Krakowska". Do tej pory poszukiwani byli pracownicy do
robót budowlanych. Nie wszyscy o takich kwalifikacjach znaleźli
zatrudnienie - podaje dziennik.
_ Wymagana znajomość angielskiego dyskwalifikowała wiele osób _ - wyjaśniają w urzędzie pracy. Teraz pojawia się szansa zatrudnienia kolejnych osób. Nie dla specjalistów, ale dla każdego, kto zna angielski - podkreśla "Gazeta Krakowska". Poprzez sieć EURES brytyjscy pracodawcy złożyli ofertę zatrudnienia dla 300 osób. _ Rekrutację prowadzą tylko Kraków i Łódź. Nie trzeba mieć konkretnego wykształcenia, trzeba jednak znać język angielski w stopniu pozwalającym na swobodne porozumiewanie się. Być komunikatywnym i otwartym, co jest ważne w kontakcie z klientami _ - wyjaśnia Anna Nowak, doradca sieci EURES w Wojewódzkim Urzędzie Pracy.
Angielscy pracodawcy chcą zatrudniać Polaków w fast-foodach, barach, sklepach znajdujących się na lotniskach. Co dość zaskakujące - także w sklepach wolnocłowych, a więc już w strefie znajdującej się za granicznymi punktami kontroli paszportowej. Ze względów bezpieczeństwa takim osobom stawiane są jednak dodatkowe wymagania. Muszą mieć referencje z miejsc, gdzie przez ostatnie pięć lat byli zatrudnieni - informuje "Gazeta Krakowska".
Zależnie od objętej posady można zarobić od 4,75 funtów do 7 funtów (od 33 do 49 złotych) brutto na godzinę. Oferta nadeszła dość późno, przez cały wczorajszy dzień zainteresowani składali aplikacyjne formularze. Czeka ich jeszcze rozmowa kwalifikacyjna. Kto jednak nie dostanie tej pracy, może starać się o inną. Praktycznie każdego dnia poprzez autoryzowaną międzynarodową sieć pośrednictwa EURES nadchodzą kolejne oferty legalnej pracy za granicą. Informacji na ten temat udzielają powiatowe i grodzkie urzędy pracy" - przypomina dziennik. (PAP)