Obama: cierpliwości!

Prezydent USA Barack Obama zaapelował o cierpliwość w walce z recesją. Podkreślił, że nie można czekać z reformami na jej przezwyciężenie, gdyż trzeba stworzyć fundamenty trwałego wzrostu gospodarki.

Obama: cierpliwości!
Źródło zdjęć: © AFP

12.07.2009 | aktual.: 12.07.2009 21:47

W artykule opublikowanym w niedzielnym "Washington Post" Obama bronił polityki swego rządu, którą krytycy coraz silniej atakują, zwracając uwagę, że mimo uchwalenia pakietu pobudzenia gospodarki kosztem 787 miliardów dolarów z budżetu bezrobocie wciąż rośnie, gdyż prywatny sektor boi się zatrudniać pracowników.

Prezydent argumentował, że pakiet był niezbędny do powstrzymania jeszcze gorszego kryzysu ekonomicznego. Przypominał, że "bezrobocie zwykle maleje wolniej" i zapewniał, że posunięcia rządu przyniosą w końcu efekty.

Odrzucił zarzuty krytyków, że należy skupić się najpierw na walce z recesją, zamiast forsować kosztowne reformy, na przykład ochrony zdrowia. Podkreślił, że trzeba naprawić "te słabości, które prześladują naszą gospodarkę od dziesięcioleci i skażą nasze dzieci na przyszłe kryzysy, powolny wzrost albo jedno i drugie".

- Niektórzy mówią, że musimy czekać, zanim stawimy czoło największym wyzwaniom. Myślenie takie wpędziło nas w obecne kłopoty. Ignorowanie wyzwań i odkładanie na później trudnych decyzji to była specjalność Waszyngtonu od dziesięcioleci i to właśnie zamierzam zmienić - napisał prezydent.

Przypomniał, że nadmierne koszty ochrony zdrowia w USA ciągną także w dół gospodarkę, a wady amerykańskiego szkolnictwa sprawiają, że będzie ona coraz mniej konkurencyjna w przyszłości.

Zapowiedział jednocześnie, że w tym tygodniu przedstawi szczegóły zapowiadanego wcześniej planu reformy oświaty.

Ma ona m.in. rozszerzyć pomoc państwa na finansowanie drogich w USA studiów wyższych dla biedniejszych rodzin, aby zwiększyć odsetek obywateli z dyplomami uniwersytetów.

Obama udzielił także w niedzielę wywiadu telewizji CNN, w którym także bronił swej polityki wychodzenia z recesji.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)