Obama mami wydatkami
Kiedy prezydent (nawet elekt) największej globalnej gospodarki mówi o tym, że nie powinniśmy się przejmować wielkością deficytu budżetowego, rynek powinien reagować alergicznie.
08.12.2008 08:01
Wielokrotnie bowiem rozrzutność polityków prowadziła do problemów fiskalnych, a te do nieoptymalnej alokacji zasobów w gospodarce. Obecnie jednak słowa Obamy są miodem dla uszu inwestorów, a wzmianka o tym, że plan wydatkowy musi być bardzo dużych rozmiarów powoduje wyraźną poprawę sentymentu na całym globie mimo fatalnych bieżących danych makroekonomicznych. Poniekąd to nie dziwi – w chwili obecnej rynek szuka jakiegokolwiek zwiastuna lepszych czasów. Z drugiej jednak strony obecna euforia może być krótkotrwała – samo wydawanie pieniędzy nie sprawia bowiem, iż stajemy się bogatsi. W optymistycznym dla rynku scenariuszu, takie programy mogą sprawić, iż ożywienie nadejdzie w trakcie przyszłego roku, jednak uwarunkowania polityki fiskalnej ograniczą tempo wzrostu w kolejnych latach.
Bieżący tydzień będzie znacznie skromniejszy jeśli chodzi o publikacje danych makroekonomicznych. Początek tygodnia bardzo spokojny – dziś z ważniejszych danych jedynie produkcja przemysłowa w Niemczech, jutro w Wielkiej Brytanii. Dopiero w piątek ważniejsze dane z USA – sprzedaż detaliczna i indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan.
XTB