Obozy pracy dla Polaków we Włoszech
"Gazeta Wyborcza" pisze o jednym z obozów na południu Włoch, w którym przebywali pracujący tam Polacy. Według dziennika, mieszkali oni w barakach ogrodzonych drutem kolczastym i pilnowani byli przez uzbrojonych strażników.
22.08.2005 06:53
Ogrodzone drutem kolczastym baraki bez światła i wody, ludzie śpiący na materacach brudnych od ekskrementów, całą dobę pilnowani przez uzbrojonych strażników - w takich warunkach koło Orta Nova mieszkali Polacy, którzy do Włoch pojechali zarabiać przy zbiorze pomidorów - pisze "Gazeta Wyborcza". W piątek nad ranem 80 karabinierów wkroczyło do takiego obozu.
Polacy z Orta Nova opowiadali, że wstawali o godzinie 3.30 i pracowali bez przerwy do 21. Nie mogli opuszczać obozu. Raz w tygodniu zawożeni byli do supermarketu na zakupy. Płacili za wszystko, zostawały im więc grosze albo i to nie. Nad niepokornymi znęcali się strażnicy.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że polski konsulat o obozach pracy wie już od czerwca. Dyplomaci bezskutecznie prosili o interwencję. Na początku sierpnia trzech Polaków uciekło z jednego z obozów i zaalarmowało włoską policję. Ta jednak nie zareagowała. Z informacji od Polaków uwolnionych z Orta Nova wynika, że jest jeszcze wiele obozów, w których Polacy pracują jak niewolnicy, w warunkach gorszych niż te, które zastano w obozie w Orta Nova.
Według dziennika, pracę w obozach organizuje międzynarodowa siatka przestępcza. Rekrutacja zaczynała się od ogłoszenia w polskiej prasie, wszyscy chętni do pracy we Włoszech mieli dzwonić na podany numer komórkowy. Rozmowa kwalifikacyjna i wszelkie formalności odbywały się przez telefon. Autokary zabierały ich z kilku miast w Polsce, między innymi, z Gdańska, Torunia, Katowic i Krakowa. (IAR)