Opozycja likwidowana?
Zatrzymano administratorów opozycyjnych grup internetowych
31.08.2012 | aktual.: 31.08.2012 11:33
Jednego z zatrzymanych po kilku godzinach zwolniono. Jak mówi, był bity. Według Karty97 wypuszczono go tylko dlatego, że jest niepełnoletni, a zatem nie można go aresztować.
Wśród zatrzymanych są osoby, które administrowały grupą domagającą się koncertu w Mińsku najbardziej znanego białoruskiego zespołu rockowego Lapis Trubieckoj. Członkowie zespołu z przyczyn politycznych mieszkają w Moskwie i nie koncertują w kraju.
Druga grupa, której administratorów zatrzymano, nosi nazwę "Mamy dość tego Łukaszenki". Obie działają na portalu społecznościowym Vkontakte.
Jak powiedziała matka jednego z administratorów, Pawła Eucichiewa, funkcjonariusze KGB przesłuchiwali syna w jej obecności. Pytali o stronę grupy "Lapis Trubieckoj - bezpłatny koncert w Mińsku" oraz o hasła dostępu. Według jej relacji syn na wszystkie pytania odpowiadał: "Nie znam nikogo i niczego nie wiem, a na temat przyjaciół nie będę zeznawać". Zatrzymano go i skonfiskowano jego komputer.
Kobieta powiedziała, że z rozmów między funkcjonariuszami wywnioskowała, iż równolegle trwają zatrzymania w innych miejscach w Mińsku. "Wiasna" wymienia nazwiska trzech zatrzymanych, ale dodaje, że jest ich więcej.
Moderator grupy "Lapis Trubieckoj - bezpłatny koncert w Mińsku" Raman Pratasiewicz, który także był zatrzymany, został wypuszczony po kilku godzinach. Mówi, że milicjanci domagali się od niego loginów i haseł do jego konta internetowego.
"Wyjaśniłem im, że niczym nie administruję, lecz tylko reprezentuję inicjatywę zorganizowania bezpłatnego koncertu grupy Lapis Trubieckoj. Ale im było wszystko jedno. Krzyczeli, wzreszczeli, bili po nerkach i wątrobie. Grozili, że oskarżą mnie o drobne kradzieże.(...) Trwało to cztery godziny.(...) Wreszcie powiedzieli: bierz kurtkę i uciekaj" - opowiada.
Jak dodał, ta historia przekonała go o tym, że młodzież postępuje słusznie. "Usunięcie naszej grupy niczego nie da. To tylko grupa w internecie, a idee są w głowach ludzi" - zaznaczył.
Administrator grupy "Mamy dość tego Łukaszenki" Siarhiej Biaspały - w którego domu przeprowadzono rewizję, ale którego nie zatrzymano, gdyż przebywał gdzie indziej - powiedział, że władze chciały zlikwidować grupę już dawno. "Latem zeszłego roku to się nie udało, ale teraz najwyraźniej ściągnęli specjalistów. Najgorsze, że aresztują nawet ludzi, którzy kiedyś administrowali grupą. Jest ich dużo i nawet my nie zawsze znamy ich nazwiska" - oświadczył Biaspały.
Nie wykluczył, że zatrzymania mogą mieć związek z tym, że grupa - która ma 37 tys. użytkowników - popierała ideę bojkotu jesiennych wyborów parlamentarnych na Białorusi. "No i czekiści postanowili zrobić Łukaszence prezent urodzinowy" - dodał. Łukaszenka obchodzi w piątek 58. urodziny.
Portal Karta'97 pisze, że KGB włamało się na strony grupy "Mamy dość tego Łukaszenki" oraz "Tylko SZOS", która liczy ponad 15 tys. użytkowników. "SZOS" to skrót, który można przetłumaczyć z języka rosyjskiego jako: "Żeby on zszedł".
Jeden z administratorów grupy "Mamy dość tego Łukaszenki" Maksim Czarniawski, który mieszka w Warszawie, powiedział portalowi tut.by, że KGB włamało się na stronę grupy i zaczęło kasować wszystkie wpisy oraz zamykać dostęp użytkownikom.
W ubiegłym roku właśnie przez internet zorganizowano na Białorusi serię milczących protestów. Co środę ich uczestnicy przychodzili wieczorem na centralne place swoich miast. Sygnałem protestu przeciw polityce władz było wspólne klaskanie, czasami tupanie. Nie wznoszono żadnych haseł. Z czasem milicja zaczęła zatrzymywać, często w sposób brutalny, uczestników tych akcji, a sądy skazywały ich na areszt administracyjny.
(Nap)