Ostrzejsza walka z pracą na czarno
Niemieckie władze postanowiły zaostrzyć walkę
z nielegalnym zatrudnieniem, w szczególności dumpingiem socjalnym
i płacowym ze strony firm usługowych z Europy Środkowej i
Wschodniej oraz osobami pozorującymi samodzielną działalność
gospodarczą.
Sekretarz stanu w ministerstwie gospodarki i płacy Gerd Andres zapewnił na konferencji prasowej w środę w Berlinie, że zwalczając nadużycia Niemcy będą przestrzegać unijnego prawa, a działania podejmowane przeciwko napływowi taniej siły roboczej będą konsultowane z sąsiadami Niemiec. _ Należy unikać konfrontacji z nowymi krajami członkowskimi _ - podkreślił Andres.
Grupa robocza powołana przez resorty gospodarki i finansów przedstawiła na środowym posiedzeniu rządu pierwszy raport, dotyczący zakresu nadużywania swobody świadczenia usług oraz podejmowania pozorowanej działalności gospodarczej. W maju członkowie zespołu chcą przedstawić rządowi propozycje zmian prawnych.
Sekretarz stanu w ministerstwie finansów Barbara Hendriks poinformowała dziennikarzy o rozpoczętej we wtorek kontroli 350 rzeźni na terenie całego kraju. W akcji bierze udział 1750 funkcjonariuszy Urzędu do Walki z Pracą na Czarno. W tej branży pracuje wielu nisko opłacanych pracowników z Polski, Czech, Słowacji i Węgier. Niemieckie media podawały, że na 60 tys. zatrudnionych w przemyśle mięsnym 26 tys. otrzymuje wynagrodzenia kilkakrotnie niższe od niemieckich stawek. Zdaniem ministerstwa, liczba tanich pracowników z krajów środkowoeuropejskich jest dużo niższa - ok. 14 tys.
Głównym instrumentem walki z dumpingiem społecznym i płacowym ma być rozszerzenie na wszystkie branże ustawy o delegowaniu zagranicznych pracowników do pracy w Niemczech. Obecnie obowiązuje ona w budownictwie. Uchwalona w 1996 r. ustawa zabrania pracodawcom wynagradzania cudzoziemców poniżej stawek minimalnych obowiązujących w Niemczech.
Niemieckie urzędy mają dokładniej niż dotychczas kontrolować, czy obywatele nowych krajów UE, którzy zgłaszają w Niemczech samodzielną działalność gospodarczą, spełniają warunki wymagane przy rejestracji. Jak podkreślił Andres, taka działalność wymaga "stałego miejsca" - biura lub pomieszczeń magazynowych i roboczych. "Kąt do spania w małym mieszkaniu nie jest firmą" - dodał. Jego zdaniem, glazurnicy i przedstawiciele wielu innych zawodów pozorują samodzielną działalność gospodarczą, będąc w rzeczywistości pracownikami najemnymi. Andres zapowiedział surowe kary dla firm niemieckich, które pośredniczą w zatrudnianiu fikcyjnych jednoosobowych firm.
Niemiecki rynek pracy jest zamknięty do 2011 roku dla pracowników z Polski i innych krajów środkowo- i wschodnioeuropejskich. Ograniczenia nie dotyczą jednak osób podejmujących samodzielną działalność gospodarczą.
W przypadku firm z Europy Środkowej i Wschodniej warunkiem świadczenia legalnych usług w Niemczech jest prowadzenie działalności gospodarczej w kraju pochodzenia. _ Będziemy zwalczać te firmy, które w kraju pochodzenia mają jedynie skrzynkę na listy _ - zaakcentował Andres.
Sekretarz stanu powiedział, że bardzo liczy na współpracę z Polską i innymi krajami środkowo- i wschodnioeuropejskimi. Jego zdaniem, Polska wykazuje gotowość do ścisłej i intensywnej współpracy przy zwalczaniu negatywnych zjawisk na rynku pracy.
Jacek Lepiarz