Polska jest numerem jeden. W czym?
65 proc. Polaków nie płaci abonamentu RTV, pomimo że należy on do najniższych w Europie
- wynika z danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W porównaniu z Niemcami i Wielką Brytanią, gdzie opłata wynosi blisko 200 euro, w Polsce to równowartość 45 euro rocznie.
04.01.2012 | aktual.: 04.01.2012 17:54
Związek Pracodawców Mediów Publicznych rusza właśnie z kampanią promującą obowiązek opłacania abonamentu.
W Polsce jest około 14,3 miliona odbiorników telewizyjnych, ale jedynie w 4,2 mln gospodarstw domowych (na ponad 13 mln) są one zarejestrowane. Dodatkowo tylko 1,2 mln wnosi opłaty terminowo. Ponad 3 mln abonentów zalega z płatnościami na kwotę około 2,08 miliarda złotych, co daje średnie zadłużenie w wysokości 690 zł na każdego dłużnika.
- W większości państw Unii Europejskiej odsetek osób uchylających się od płacenia abonamentu nie przekracza 10 proc. W Wielkiej Brytanii to 5,2 proc., w Czechach 5 proc., w Austrii 4 proc., w Niemczech 2 proc. Polska znacząco odstaje na tym tle - mówi Jolanta Wiśniewska, prezes Związku Pracodawców Mediów Publicznych.
Jej zdaniem dzieje się tak m.in. ze względu na wadliwy system finansowania abonamentu.
- Od przyszłego roku w Finlandii media publiczne będą finansowane z podatków, na Słowacji z budżetu państwa, z kolei we Francji obowiązuje system mieszany, który opiera się zarówno na podatku, jak i opłacie abonamentowej - przypomina przedstawicielka związku.
Nasz kraj ma najniższy wskaźnik finansowania państwowego wśród europejskich mediów publicznych monitorowanych przez Europejską Unię Nadawców (EBU). Oznacza to, że w dużo większym stopniu finansują się one z reklam niż z pieniędzy publicznych. Zajmująca drugie miejsce Irlandia ma przeszło trzykrotnie wyższy udział finansowania publicznego od Polski (dane za 2009 rok).
Polska odbiega od norm europejskich również w innych statystykach. W przeliczeniu na jednego mieszkańca w Polsce na media publiczne przeznacza się 12,6 zł rocznie. Dla porównania na Słowacji jest to kwota 22,8 zł, na Węgrzech 41,9 zł, a w Hiszpanii 65,6 zł. Najwięcej w przeliczeniu na 1 mieszkańca do mediów publicznych trafia w Norwegii – 434,5 zł. Niewiele mniej przeznaczają Niemcy - 381,8 zł, Dania - 357,9 zł, w Finlandii kwota ta wynosi z kolei 315,9 zł, a w Wielkiej Brytanii 302,9 zł. Różnica między Polską a resztą Unii Europejskiej jest zatem wyraźna.
- Dzięki cyfryzacji telewizji naziemnej już wkrótce abonament będzie najtańszą formą dostępu do około 20 programów telewizyjnych. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wzrost ściągalności abonamentu umożliwiłoby znaczne obniżenie pobieranej obecnie opłaty, co w efekcie spowoduje jego powszechność - mówi Sławomir Rogowski, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. - Zwiększenie ściągalności opłat umożliwiłoby również rezygnację z tak dużego jak obecnie udziału mediów publicznych w rynku reklamowym, szczególnie telewizji publicznej, co byłoby również korzystne dla nadawców komercyjnych - dodaje.
Niska ściągalność abonamentu dziwi, tym bardziej że polskie stawki już teraz należą do najniższych w Europie. W przeliczeniu na walutę europejską płacimy około 45 euro. W Niemczech opłaty abonamentowe to obciążenie rzędu 200 euro, niemal tyle samo co w Wielkiej Brytanii, gdzie wynoszą one 199 euro.
Z tego powodu ZMPM rozpoczął pod koniec grudnia ubiegłego roku kampanię zachęcającą do płacenia abonamentu. Pierwszym etapem był teaser (chwyt marketingowy polegający na nieujawnianiu, co jest przedmiotem reklamy), w którym widzimy obcokrajowców zaskoczonych informacją, że Polska zajęła pierwsze miejsce. Druga część kampanii wyjaśnia, że jesteśmy zwycięzcami w niepłaceniu abonamentu rtv, a w trzecim etapie pokazani zostaną komentujący to Polacy. Spoty będą emitowane w TVP i Polskim Radiu.