Poranny szkic walutowy
Uczestnicy rynku z coraz większym niepokojem spoglądają na Chiny - tempo wzrostu w tym kraju zwolniło obecnie do 6,1% r/r (dane za ostatni kwartał, które wczoraj opublikował chiński urząd statystyczny) co jest wynikiem najgorszym od prawie 10 lat.
16.04.2009 09:47
Chińskiego wzrostu PKB pozazdrościłby obecnie każdy kraj wysokorozwinięty, ale chińska gospodarka ma, z racji niskiego poziomu produktu per capita, potencjał do szybszego wzrostu i spadek do 6,1% świadczy o znaczącym spowolnieniu tamtejszej gospodarki. Rynek walutowy zareagował na te dane błyskawicznie - jen umocnił się, gdyż wzrosła awersja do ryzyka i inwestorzy z chęcią wybierają waluty płynne, dla rynku azjatyckiego jest nią JPY oraz oczywiście USD.
Tymczasem, z amerykańskiej gospodarki dochodzą pierwsze sygnały pozwalające na szczyptę optymizmu - Beżowa Księga przygotowywana przez regionalne departamenty Rezerwy Federalnej obok wskazania, że gospodarka amerykańska się kurczy zawiera także dane świadczące o tym, że spadek ten wyhamowuje. Ceny domów nadal spadają, ale widać ożywienie w handlu na rynku nieruchomości. Coraz więcej domów i mieszkań zmienia właściciela. Powodem do obaw mogą być natomiast wzmianki o rosnącej groźbie deflacji - szczególnie, że potwierdził je wczorajszy raport o CPI w USA.
Wskaźnik szeroki spadł w ujęciu miesięcznym oraz rocznym. Wskaźnik bazowy nadal jest dodatni. W perspektywie day-tradingu należy jednak skupić się na danych z amerykańskiego rynku nieruchomości, które poznamy dziś o 14.30. Jeśli dojdzie do pozytywnego zaskoczenia, to wówczas dolar straci na wartości. W tej chwili EURUSD jest na poziomie 1,3180 - pozostawanie kursu powyżej poziomu 1,30 premiuje dalsze wzrosty, pomimo korekcyjnego (spadkowego) charakteru ostatnich sesji.
Dla rynku lokalnego najważniejszą kwestią jest uzyskany przez Polskę dostęp do elastycznej linii kredytowej MFW - w ocenie ekonomistów komentujących to wydarzenie zabezpieczy ona złotego przed ryzykiem gwałtownej deprecjacji. Jacek Rostowski zasugerował, że dzięki tej linii kredytowej uzyskamy stabilność złotego potrzebną do wejścia do mechanizmu kursowego ERM2.
Nieco skontrował jego słowa dziś rano cytowany przez PAP Marek Rozkrut, dyrektor jednego z departamentów w Ministerstwie Finansów. Powiedział on, że ostatni miesiąc stabilizacji wahań kursu złotego to zbyt krótki okres aby w oparciu o to wnioskować, że już można wchodzić do ERM2. Nie wykluczył jednak wstąpienia do mechanizmu kursowego w II połowie 2009 roku. Nawet jeśli rząd zrobi to na początku 2010 roku to wciąż wprowadzenie euro w Polsce w roku 2012 jest możliwe. Tym samym polski rząd wysyła sprzeczne sygnały inwestorom co do perspektywy zastąpienia naszej waluty przez euro. Jest to bez wątpienia szkodliwe dla przejrzystości rynku.
Jan Czekaj, cytowany również przez agencje prasowe powiedział "Rzeczypospolitej", że obecnie tracimy najlepszy moment do wprowadzenia złotego do ERM2. Była to część szerszej wypowiedzi - zdaniem Czekaja RPP najprawdopodobniej wstrzyma się z obniżkami ze względu na chwilowy wzrost inflacji, ale nie wyklucza on obniżki stopy procentowej przez RPP do poziomu 3-3,5%. Dodał jeszcze, że presja na wzrost cen spadnie w naszym kraju, gdyż gospodarka mocno zwalnia. Nie sposób się z nim nie zgodzić.
Dziś w kalendarzu obok wzmiankowanych już danych z amerykańskiego rynku pracy poznamy o godz. 11.00 dane o dynamice produkcji przemysłowej w strefie euro (w ujęciu rocznym będzie to bardzo mocny spadek, ale inwestorzy skupią się raczej na danych miesięcznych - oczekuje się spadku wartości produkcji przemysłowej o 2-3%) i inflacji HICP (posłuży ona uczestnikom rynku do oceny ryzyka deflacji w gospodarce europejskiej). Dziś w ciągu dnia oczekiwałbym korekcyjnego odreagowania na EURPLN w pierwszych godzinach handlu a następnie umocnienia naszej waluty. Dla EURUSD kluczowe będą odczyty danych z rynku nieruchomości.
Piotr Denderski
AFS