Pośredniak na bezrobociu?

W Urzędzie Pracy w Nowym Targu jest coraz więcej pracowników, a mniej bezrobotnych. Jeżeli radni powiatu nowotarskiego zdecydują się okroić jeszcze bardziej tegoroczny budżet Powiatowego Urzędu Pracy, niektórzy pracownicy pośredniaka będą musieli się niedługo zgłosić w miejscu swojego zatrudnienia, ale już nie jako pracownicy, a petenci.

Pośredniak na bezrobociu?
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska

25.01.2007 | aktual.: 25.01.2007 09:25

Członkowie zarządu wydają się być nieco zaskoczeni sytuacją, że kiedy spada liczba bezrobotnych, urząd który jest w gestii starostwa potrzebuje coraz więcej pieniędzy.

Mniej bezrobotnych, więcej biurek

W czasie ostatniego posiedzenia zarządu powiatu nowotarskiego odbyła się debata nad tegorocznym budżetem PUP. Zarząd był daleki od tego, aby do kasy pośredniaka skierować zgodnie z planami swoich poprzedników z listopada 2006 roku (powstał wtedy projekt budżetu na rok 2007) 1 milion 922 tys. złotych. Ustalono, że pośredniakowi musi wystarczyć milion 700 tysięcy. Według wicestarosty Macieja Jachymiaka bezrobocie w Polsce spada, ogólna koniunktura w kraju jest dobra, powinny więc zmniejszać się koszty utrzymania pośredniaków.

_ Sytuacja finansowa powiatu jest trudna, dlatego staramy się szukać wszędzie oszczędności _ - tłumaczył wicestarosta Jachymiak. _ Zrozumiałe jest, że im mniej bezrobotnych, tym mniejsze powinny być koszty utrzymania urzędów zatrudnienia. _

Nieco dalej w swojej ocenie pracy pośredniaka poszedł Andrzej Kalata - członek zarządu powiatu. Według niego bardzo wielu bezrobotnych korzysta z dobrodziejstw Urzędu Pracy, takich jak zasiłki i ubezpieczenia, przebywając na przykład za granicą. Poza tym pracodawcy bardzo często informują, że pomimo tego, że w pośredniaku zarejestrowanych jest mnóstwo bezrobotnych, im samym ciężko znaleźć ręce do pracy. Kalata uważa więc, że konieczne są wnikliwe kontrole bezrobotnych przez urząd, których niestety nie ma. Na razie jednak zapowiedziano inną kontrolę. Zespół ze starostwa sprawdzi, ile pracy i jakiej wykonują urzędnicy w pośredniaku.

Zza biurka po zasiłek dla bezrobotnych

Tegorocznego budżetu swojej jednostki, w czasie posiedzenia zarządu bezskutecznie broniła Maria Sendrowicz - dyrektorka PUP. Przekonywała ona zarząd, że liczba pracowników jest optymalna, a zaplanowana kwota to minimum.

_ Zwolnienia będą na pewno ostatecznością _ - mówiła nam nazajutrz po posiedzeniu zarządu Maria Sendrowicz. _ Spotkałam się właśnie z kierownikami poszczególnych działów, żeby zastanowić się, jak zorganizować pracę urzędu w ramach przydzielonych środków. Ich zmniejszenie może spowodować ograniczenie czasu pracy, niektórzy pracownicy będą też wykorzystywani do wielu funkcji. Prawdopodobnie nie będzie innej możliwości. _

Według dyrektorki, chociaż bezrobotnych jest nieco mniej, urzędowi wcale nie ubywa pracy. Wręcz odwrotnie - przybywa zadań. Pracownicy starają się m.in. o środki unijne i prowadzą szkolenia. Dyrektor Sendrowicz odpowiada też na pytanie, dlaczego pracodawcom tak trudno jest znaleźć pracownika. Według niej jest to związane ze zbyt wysokimi wymaganiami, stawianymi przed bezrobotnymi, którym nie potrafią oni sprostać. W tym wypadku właśnie muszą działać nasi pracownicy. _ Co z tego, że w naszym powiecie jest dużo bezrobotnych szwaczek skoro nie potrafią one szyć na nowoczesnych maszynach? _ - pyta dyrektorka.

Józef Słowik

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)