Rewolucja w "pośredniaku"
Informatyczna rewolucja odmieni pośredniaki. Z urzędnikiem skontaktujemy się przez poprzez komunikator internetowy i to o każdej porze dnia i nocy.
19.12.2007 | aktual.: 19.12.2007 10:44
Informatyczna rewolucja odmieni pośredniaki. Z urzędnikiem skontaktujemy się przez Gadu-Gadu - zapowiada dziennik "Polska". Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zapowiada kolejną rewolucję w walce z bezrobociem. Tym razem informatyczną.
Urzędnicy z tzw. pośredniaków mają wreszcie zabrać się do roboty. Zamiast odsyłać bezrobotnych z kwitkiem, mają dzwonić do nich niczym telemarketerzy i informować o ofertach pracy.
Na tym nie koniec. Każdy będzie mógł skomunikować się z pośredniakiem przez internet. Urzędnicy w każdym momencie odpowiedzą na nurtujące nas pytania, np. za pośrednictwem komunikatora Gadu-Gadu. Takie wirtualne urzędy pracy mają być czynne siedem dni w tygodniu i przez okrągłą dobę. Program pilotażowy ruszył w województwie podlaskim.
"Zwiększymy efektywność urzędów pośrednictwa pracy" - zapewnia Czesława Ostrowska, wiceminister pracy i polityki społecznej. "Bezrobotni nie będą już musieli pojawiać się w urzędach osobiście" - podkreśla.
Czy rządowy plan rzeczywiście rozwiąże problemy? Dotychczas urzędnicy nie potrafili przecież pomóc bezrobotnemu, spotykając się z nim twarzą w twarz. A wynagrodzenie pracowników urzędów pracy szczebla wojewódzkiego i powiatowego kosztowało w tym roku budżet państwa 123 mln zł.
"Problemy polskiego bezrobocia nie wynikają z niedostatków w komunikacji" - twierdzi dr Piotr Dominiak, ekonomista z Politechniki Gdańskiej, który sceptycznie podchodzi do pomysłu resortu pracy i polityki społecznej. "Najwięcej ludzi długotrwale bezrobotnych mieszka na terenach wiejskich, gdzie dostęp do internetu jest nadal znikomy" - mówi.
Komunikacja za pośrednictwem sieci mogłaby się sprawdzić w przypadku ludzi młodych. Zazwyczaj jednak to osoby aktywne i dobrze wykształcone. Młodzież rzadko szuka pomocy w urzędach pracy. "Nie wiem, co chce osiągnąć ministerstwo" - dodaje Dominiak. "Ale cudów to ja bym nie oczekiwał" - ocenia rozmówca "Polski".