Rostowski pije za swoje
Oto mistrz oszczędzania! Patent cięć wydatków, wypróbowany na budżecie państwa, Jacek Rostowski wdraża również we własnej kieszeni. I to nawet wtedy, gdy w wybornym nastroju wybiera się do restauracji na małe co nieco
14.10.2011 | aktual.: 14.10.2011 07:17
.
Przepłacać za wino serwowane przez kelnera? Toż to czysta rozrzutność! Wystarczy kupić butelkę w pobliskim sklepie, wrócić z nią do knajpki i od razu wychodzi taniej. Oto prosty sposób ministra Rostowskiego na to, jak oszczędnie skonsumować dobry trunek w restauracji. I przy okazji pokazać koleżance z rządu, jak trzeba oszczędzać. A było tak...
Miejsce akcji: zaciszna trattoria na warszawskiej Starówce. Bohaterowie: szef resortu finansów i minister nauki Barbara Kudrycka (55 l.). Siedzą razem przy stoliku, racząc się skromnie wodą mineralną. Obydwoje mają pewne miejsca w nowym rządzie, więc trudno o lepszą okazję do skosztowania smacznego wina. Ale cóż to? Jacek Rostowski, zamiast wybrać z karty jakiś zacny trunek, zrywa się na równe nogi. I drepcze... do pobliskiego sklepu.
Tam kupuje wino, rzecz jasna bez restauracyjnego narzutu, i wraca z nim do knajpki. Nic więc dziwnego, że to właśnie on w ciężkich czasach znów będzie sprawował pieczę nad państwową kasą. Bo czyż można sobie wyobrazić lepszego speca od oszczędzania? Nie dość, że pije za swoje, to nie przepłaca.