Samochód nie tylko dla kierownika

Już 99 proc. przedsiębiorstw oferuje swoim pracownikom służbowe auta. Samochodami firmowymi jeździ nie tylko kadra zarządzająca.

Samochód nie tylko dla kierownika

Samochody oferuje pracownikom 99 proc. przedsiębiorstw. W większości są one niezbędne w pracy, informuje "Puls Biznesu".

— Zdarza się, że kandydaci do pracy rezygnują z oferty, gdy dowiadują się, że nie przysługuje im auto. Tak się stało ostatnio w przedsiębiorstwie, które szukało dyrektora HR. W dodatku samochód w nowej pracy nie może być gorszy od poprzedniego — mówi "PB" Katarzyna Borowczyk z firmy doradztwa personalnego Bigram.

Służbowe auto to już nie tylko przywilej szefa. W co drugiej firmie dostają je także specjaliści, głównie przedstawiciele handlowi.
— Po prostu to narzędzie ich pracy. Dla wielu ważna jest klasa samochodu i jego wyposażenie. Ze względu na bezpieczeństwo nie chcą jeździć małymi autami. Chcieliby mieć także klimatyzację, aby w upalne dni prezentować się dobrze przed klientami — wyjaśnia "PB" Katarzyna Borowczyk.
W firmie Panda Security samochody są przypisane do konkretnej osoby albo do działu.

— Menedżerowie najwyższego szczebla mają u nas — zależnie od osiąganych wyników — określone budżety, które mogą przeznaczyć na zakup służbowych aut. Z samochodów przypisanych do działu może skorzystać każdy pracownik, o ile nie zostały wcześniej zarezerwowane na inny służbowy wyjazd — tłumaczy w "PB" Olga Komuda, PR & marketing manager firmy Panda Security.

Flotę samochodową w biurze McDonald’s Polska w dużej mierze wykorzystuje się do wsparcia i nadzoru nad siecią restauracji rozsianych po całej Polsce.

— Przysługują menedżerom. Kierownicy restauracji dostają je po spełnieniu określonych warunków związanych ze stażem i oceną pracy — mówi "PB" Dominik Szumowski, PR manager.

Z badań firmy doradczej Hewitt Associates wynika, że 30 proc. pracodawców pozwala pracownikowi wybrać model samochodu w określonym przedziale cenowym. Tak jest na przykład w McDonald’s. Czym jeżdżą menedżerowie tej firmy?

— Głównie samochodami koncernu Volswagen: skodą fabią, octavią, VW passatem — wymienia na łamach "PB" Dominik Szumowski.
Z kolei szefowie Panda Security korzystają z opla vectry i forda focusa. Do działów są tam przypisane fiaty panda.
— Wartość 39 proc. samochodów służbowych nie przekracza 80 tys. złotych. Najpopularniejsze w tej kategorii cenowej są w firmach: ford focus, skoda fabia, skoda octavia, opel astra, peugeot 307 i renault megane. Jeżdżą nimi menedżerowie i czasami specjaliści — głównie przedstawiciele handlowi — twierdzi Rafał Straburzyński z Hewitt Associates.

Jak podaje "PB" najwięcej (52 proc.) jest aut o wartości 80-120 tys. złotych. Najczęściej menedżerowie wybierają: forda mondeo, opla vectrę, volkswagena passata i toyotę avensis. Samochody o wartości 120-160 tys. złotych to już tylko 7 proc. służbowej floty — najczęściej są to volvo S60/V70, volkswagen passat i peugeot 607. Używają ich menedżerowie i dyrektorzy. Auta warte 160-250 tys. złotych stanowią 1 proc. wszystkich. Tu dominują niemieckie: BMW serii 5, audi A6 i jeżdżą nimi głównie menedżerowie wyższego szczebla. Zaledwie 0,3 proc. stanowią samochody za więcej niż 250 tys. zł: BMW X5, range rover, audi A8, lexus RX. Przysługują tylko prezesom i członkom zarządu.
Z badań Hewitt Associates wynika, że poza paliwem do użytku prywatnego, wszelkie koszty związane z eksploatacją pokrywa pracodawca. Standardem jest też oferowanie pracownikom możliwości kupna służbowego samochodu, gdy firma go sprzedaje. Auta dla kadry zarządzającej i menedżerskiej standardowo są wyposażone w ABS, klimatyzację, radio z odtwarzaczem CD i zestaw głośno mówiący. Niższym rangą pracownikom takie wyposażenie oferuje tylko połowa pracodawców.

Dorota Czerwińska

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)