Shapiro kopiuje Shapiro
Krucjaty Roberta J. Shapiro ciąg dalszy. Po opublikowaniu przez kierowaną przez niego organizację CEIS raportu, w którym piętnuje nasz kraj i sugeruje sądom oraz politykom jedyną właściwą ocenę sporu dotyczącego rozliczeń między Telekomunikacją Polską a duńską spółką DPTG przed prawomocnym wyrokiem sądu, posuwa się jeszcze dalej. Tym razem wystosował odezwę do narodu polskiego.
19.05.2011 | aktual.: 23.05.2011 16:49
Oglądając ją, ma się nieodparte wrażenie, że to wszystko już się gdzieś widziało. Chwila, zaraz, przecież niemal identycznie wyglądał apel wystosowany cztery lata temu do narodu argentyńskiego. Czy ten ekonomista nie potrafi wymyślić już nic oryginalnego i musi kopiować sam siebie?
Polska i Argentyna to wydawałoby się dwa zupełnie różne kraje. Dzieli je niemal wszystko - ocean, półkula, język. Kiedy u nas jest zima, w Argentynie cieszą się z lata. Jednak dla pana Shapiro jeśli skierowało się odezwę do jednego państwa, to druga po kilku latach może wyglądać niemal identycznie. Może miał nadzieję, że nikt się nie zorientuje...
W obydwu przypadkach Shapiro siedzi na tle ściany obitej boazerią. W Polsce muszą się dziać jednak gorsze sprawy, bo odcień drewna jest dużo ciemniejszy. Bliższa analiza ścian pokazuje, że w ciągu czterech lat kryzys mógł dotknąć każdego. W filmie dla Argentyńczyków widzimy jeden regał pełen opasłych tomów po prawej stronie, a także wiszący obraz i kolejne książki stojące na półce po lewej. W nowszym, tym dla Polaków, zarówno regał, jak i liczba książek jest dużo mniejsza, a obraz i tomy po lewej zastąpiły mizernie wyglądający globus i wyglądająca na niepodlaną bliżej niezidentyfikowana roślina.
Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku swoją odezwę Shapiro rozpoczyna od marchewki. W obydwu krajach dzieje się świetnie. Wysoki wzrost gospodarczy, świetny rozwój państwa, no po prostu cud, miód, orzeszki. Po czym następuje to sławetne "ale".
W tym miejscu następuje gwałtowny zwrot akcji. Dzieje się źle, coraz gorzej, bardzo źle, co ekonomista dokładnie stara się wytłumaczyć ciemnemu ludowi z odległych krajów. W obu swych dziełach Shapiro powołuje się na dane Banku Światowego i OECD. Owszem, Bank Światowy to poważna instytucja, ale czy w dyskusji nie powinno się również zwrócić uwagi na informacje pochodzące z innych źródeł? Nie, tak nie można, bo przecież jak powiedział pan Shapiro w rozmowie z WP to są "anegdotki ". On bazuje na twardych danych, które pochodzą tylko z tego źródła, które akurat mu najbardziej pasuje do poparcia założonej z góry tezy.
Nic tak nie jednoczy ludzi, jak wspólny wróg. Trzeba obywateli danego państwa przestraszyć, pokazać im to "zło". W Argentynie jest nim rząd, który unika honorowania swoich zobowiązań finansowych. Cierpią na tym nie tylko obywatele Argentyny, ale również "nauczyciele, inwestorzy i emeryci w USA", którzy "są w posiadaniu obligacji", których paskudny rząd w Buenos Aires nie chce wykupić. W Polsce tym "złym" również jest polski rząd, który ponoć nie robi nic, aby ściągnąć coraz więcej bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski.
Dodatkowym złym w odezwie do narodu polskiego jest jeszcze Telekomunikacja Polska, która odpowiedzialna jest za problemy, z którymi musi borykać się nie tylko gabinet Donalda Tuska, ale i zwykły przeciętny Kowalski. Firma bezczelnie korzysta z dostępnych środków prawnych i broni swych interesów w sądzie. A jak wiadomo takie ekstrawagancję powinny dotyczyć cywilizowanych narodów, do których widocznie się nie zaliczamy. - Oczywiście to tylko przykład, jakich wiele - twierdzi ekonomista. Szkoda tylko, że nie potrafi przytoczyć żadnego innego.
Skoro w filmie występuje już szwarccharakter w postaci rządu, trzeba również pokazać, że to co robi (bądź nie) całkowicie podkopuje zaufanie inwestorów zagranicznych, którzy nigdy, przenigdy nie będą chcieli już robić tam interesów, no chyba że...posłuchają Wujka Dobra Rada. Wtedy i tylko wtedy, po spełnieniu jedynego możliwego warunku, obydwa państwa staną się krajami mlekiem i miodem płynącymi, gdzie radość i szczęście będzie widoczne gołym okiem. Jeśli nie posłuchają, biada nam wszystkim. Niezastosowanie się do rad pana Shapiro doprowadzi do trzęsień ziemi, tsunami, strajków, wybuchów wulkanu i wszystkich plag egipskich. Co zresztą pokazał już Argentyńczykom. Być może powstanie też film o katastrofie, jaka czeka Polskę, jeśli nie posłucha Wujka Dobra Rada.