Śmierć zamiast grzywny
Aby wyegzekwować 100 zł kary, sąd uruchomił całą machinę egzekucyjną, z komornikiem, policją, więzieniem - o działaniach polskiego wymiaru sprawiedliwości, zakończonych samobójstwem niewinnej osoby - pisze "Rzeczpospolita".
29.09.2012 | aktual.: 29.09.2012 09:17
Gazeta opisuje sprawę Włodzimierza M., który w 1998 roku został skazany na 700 zł grzywny za handel podrabianą odzieżą. Grzywnę spłacał w 7 ratach.
Po dwóch latach sąd dopatrzył się, że brakuje jednej raty. Kiedy postępowanie egzekucyjne okazało się bezskuteczne, sąd zamienił brakujące 100 złotych na pięć dni pozbawienia wolności. W 2004 roku policja zgodnie z nakazem sądu zatrzymała Włodzimierza M. pod jego domem. Nie pozwolono mu na kontakt z rodziną, aby dostarczyli dowód wpłaty pieniędzy. Przekonywał, że zatrzymanie jest pomyłką, bo grzywnę w całości spłacił. Powiesił się w areszcie, osieracając 6-letniego syna.
Ani prokuratura, ani Sąd Okręgowy w Radomiu nie dopatrzyły się zaniedbania funkcjonariuszy zakładu karnego. Winę dostrzegł dopiero Sąd Apelacyjny w Lublinie w procesie cywilnym, przyznając małoletniemu synowi Włodzimierza M. odszkodowanie i rentę. Podczas rozprawy apelacyjnej wyszło na jaw, że mężczyzna nie powinien trafić do aresztu. Dowód wpłaty raty grzywny zaginął bowiem w sądzie.
Więcej w "Rzeczpospolitej".