Solidarność chce podwyżek dla wszystkich

Związek "Solidarność" przygotowuje się do ogólnopolskiego protestu. Żąda podwyżek płac dla całej budżetówki.

30.01.2008 11:40

Związek "Solidarność" przygotowuje się do ogólnopolskiego protestu. Żąda podwyżek płac dla całej budżetówki. PO mówi: to polityczna akcja, za rządów PiS "S" siedziała cicho - relacjonuje "Gazeta Wyborcza".

Trzy tygodnie temu zaapelowaliśmy do rządu o jak najszybsze rozpoczęcie negocjacji w sprawie podwyżek dla budżetówki. Rząd nie zareagował, więc przygotowujemy się do akcji protestacyjnej - mówi Janusz Śniadek, przewodniczący "Solidarności".

"S" ogłosiła konsultacje w sprawie protestu. Od związkowców dowiemy się, czy należy zorganizować manifestację w stolicy, czy akcje w regionach i protesty branżowe - zapowiedział w Gdańsku szef "S". Tuż po konferencji Śniadka zadzwoniła do niego minister pracy Jolanta Fedak (PSL). Zapewniła, że sprawa podwyżek zostanie skierowana pod obrady Komisji Trójstronnej. Nie jestem naiwny, po jednym telefonie nie odwołam konsultacji - mówi Śniadek. Ich wynik ma być znany przed obradami Krajówki "S" 19 lutego. Jeśli zapadnie decyzja, w ciągu tygodnia możemy być gotowi z protestem - zapowiada przewodniczący "S".

Jak zauważa "GW", akcja "S" zbiega się w czasie z wielkimi protestami. Nauczyciele dostali od rządu po 200 zł podwyżki, celnicy blokujący wschodnie granice kraju mają obiecane po 500 zł, a pielęgniarki i lekarze walczą o wyższe pensje w swoich miejscach pracy.

Podwyżki należą się wszystkim, nie tylko celnikom - mówi Robert Osmycki, wiceszef Sekretariatu Służb Publicznych "S" zrzeszającego m.in. strażaków, ciepłowników, pracowników komunikacji miejskiej, wodociągów i urzędów skarbowych.

"Solidarność" oczekuje, że Komisja Trójstronna zgodzi się na stałe podwyżki dla służb opłacanych bezpośrednio i pośrednio z budżetu państwa. Chodzi o setki tysięcy, a może nawet miliony osób, o niemal wszystkich, którzy nie są zatrudnieni w firmach państwowych. Śniadek chce, by coroczne podwyżki dla nich były ustawowo zagwarantowane i zależne od wzrostu PKB.

To niemożliwe - odpowiada Zbigniew Chlebowski (PO), przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych. Nie wyobrażam sobie, by powiązać podwyżki ze wzrostem PKB. To wywróciłoby budżet, spowodowało wzrost inflacji i w efekcie uderzyło w tych, których teraz chce bronić Śniadek. Bo jak PKB siądzie, to żadnych podwyżek nie będzie. Trzeba negocjować z każdą grupą i w zależności od możliwości budżetu państwa podpisywać porozumienia - tłumaczy Chlebowski.

Chlebowski zarzuca szefowi "S" polityczne działanie: "A gdzie był Śniadek przez ostatnie dwa lata, kiedy rząd PiS albo nie dawał podwyżek, albo przyznawał je na poziomie 3%? Dlaczego chce nam wystawiać rachunki za poprzednie rządy? Wtedy siedział cicho. To polityczna akcja nastawiona na konfrontację z rządem i wielce nieodpowiedzialna" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)