Spadki zatrzymane

Ostatnie dwa tygodnie były dla polskiej giełdy bardzo trudne i przykre zarazem. Podczas gdy w USA bite były historyczne rekordy, a w Europie Zachodniej również dominowały zwyżki, u nas to podaż niepodzielnie panowała na parkiecie. Inwestorzy z niecierpliwością wyczekiwali więc odbicia po negatywnej passie i dzisiaj w końcu one nadeszło.

Obraz
Źródło zdjęć: © Fotolia | jamdesign

Co interesujące, wzrosty na GPW kontrastowały z korektą indeksów widoczną w otoczeniu, co po raz kolejny potwierdzało brak korelacji pomiędzy krajowym parkietem a rynkiem globalnym. Warszawa idzie sobie jedynie znaną ścieżką, stymulowaną jak się wydaje wewnętrznymi czynnikami, z którymi mierzyć się musimy od początku roku. Jedyne co mogło dzisiaj łączyć notowania w Warszawie z tymi w innych centrach finansowych, to względny spokój. Wpływ na to miało puste kalendarium, które zresztą towarzyszyć nam będzie przez cały ten tydzień. Z drugiej strony czekamy na rozpoczynający się w wtorek sezon wyników amerykańskich spółek, ale i ten na dobre rozpocznie się dopiero za tydzień. Wygląda więc na to, że ciężko jest liczyć na tak potrzebne ożywienie handlu. Warto bowiem wspomnieć, że obroty po raz kolejny nie rozpieszczały i zamknęły się kwotą 540 mln zł. Owszem, w spokojny poniedziałek aktywność nigdy nie należy do szczególnie dużych, ale dzisiaj jednak wrócili po wolnym piątku Amerykanie i liczyć można było na nieco
większy obrót. Dodać warto, że skromna aktywność nie wróży najlepiej na przyszłość, gdyż akcje po raz kolejny nie są podbierane przez kapitał chcący zagrać na odbicie słabego rynku.

To czego teraz Warszawa najbardziej potrzebuje, to bowiem kapitał, który zechciałby zagrać na wyrównanie ogromnego rozwarstwienia jakie w ostatnich tygodniach pojawiło się pomiędzy GPW a innymi parkietami. Nie pomaga nam jednak „łatka” gospodarki, która potencjalnie ma najwięcej do stracenia w przypadku konfliktu ukraińskiego oraz kwestia zmian w OFE. Zresztą „OFE” stało się ostatnio słowem wytrychem, którym tłumaczyć można każdy gorszy dzień przy Książęcej. Te negatywne stygmaty przestałyby obowiązywać, gdyby rynek doznał pozytywnego impulsu. Dzisiejsze wzrosty, mimo że oczywiście cieszą, takim pozytywnym bodźcem niestety nie są. Wyprzedany rynek jedynie przestał dalej spadać, co wcale nie oznacza, że teraz zacznie rosnąć.

Łukasz Bugaj
DM BOŚ

Źródło artykułu: Dom Maklerski BOŚ

Wybrane dla Ciebie

Ceny piwa pójdą w górę. Niemiecki gigant zapowiada podwyżki
Ceny piwa pójdą w górę. Niemiecki gigant zapowiada podwyżki
20 gr za kilogram marchwi. Rolnicy interweniują u prezydenta
20 gr za kilogram marchwi. Rolnicy interweniują u prezydenta
Ta amerykańska marka istniała od 60 lat. Właśnie znika z rynku
Ta amerykańska marka istniała od 60 lat. Właśnie znika z rynku
Wyłudzał pluszowe nagrody. 71 zarzutów oszustwa dla 41-latka
Wyłudzał pluszowe nagrody. 71 zarzutów oszustwa dla 41-latka
Rekordowo tanie mleko w dyskoncie. Skąd taka cena?
Rekordowo tanie mleko w dyskoncie. Skąd taka cena?
Ukraińska szajka rozbita przez służby. Zatrzymania w dwóch miastach
Ukraińska szajka rozbita przez służby. Zatrzymania w dwóch miastach
Nakradła perfum za kilka tysięcy. Z regału zabrała osiem flakonów
Nakradła perfum za kilka tysięcy. Z regału zabrała osiem flakonów
Próg bogactwa w Polsce. Tyle musisz zarabiać
Próg bogactwa w Polsce. Tyle musisz zarabiać
1893,41 zł miesięcznie po 56. roku życia. Komu należą się pieniądze?
1893,41 zł miesięcznie po 56. roku życia. Komu należą się pieniądze?
Podatki w górę ponad 40 proc. Mieszkańcy rozgoryczeni decyzją radnych
Podatki w górę ponad 40 proc. Mieszkańcy rozgoryczeni decyzją radnych
Wiejskie szkoły do likwidacji? Mieszkańcy protestują
Wiejskie szkoły do likwidacji? Mieszkańcy protestują
Oddają pomidory za co łaska. "Można rwać, ile się chce"
Oddają pomidory za co łaska. "Można rwać, ile się chce"