Stagnacja może powstrzymać hossę

Dynamiczne wzrosty na głównych giełdach świata opierają się na przekonaniu, że ożywienie w globalnej gospodarce nadejdzie w drugiej połowie roku. Na naszym parkiecie takiej wiary jest znacznie mniej. Zagrożenie wynikające z dłuższego niż się oczekuje czasu powrotu dobrej koniunktury, jest bardzo realne.

Obraz
Źródło zdjęć: © Open Finance

Od wybuchu globalnego kryzysu finansowego i rozpoczęcia będącego jego skutkiem załamania w gospodarce, mija już prawie pięć lat. Szczyt boomu w naszej gospodarce wypadł w ostatnim kwartale 2007 r. Od tego czasu PKB kreśli już drugi cykl, w ramach którego po ożywieniu jesteśmy ponownie w fazie silnego spowolnienia. Ścieżka, jaką idzie w ciągu tych lat polska gospodarka jest jednak zdecydowanie odmienna niż w strefie euro i Stanach Zjednoczonych. Wszędzie tam po pierwszej fali załamania, tempo wzrostu gospodarczego w ciągu około dwóch lat powróciło do poziomu sprzed krachu. Nasza gospodarka, choć od 2008 do 2009 roku zaliczyła spadek analogiczny, jak w latach 2000-2001, jesienią 2010 roku zdołała osiągnąć tempo wzrostu stanowiące zaledwie dwie trzecie osiągniętego w czasie poprzedniego szczytu koniunktury. Drugą cechą negatywnie odróżniającą naszą sytuację od panującej w otoczeniu, jest o wiele bardziej wyraźne pogorszenie głównych ekonomicznych parametrów w obecnej fazie cyklu. Jego przebieg negatywnie
odstaje od tego, z którym mieliśmy do czynienia po krachu spowodowanym pęknięciem internetowej bańki, czyli w latach 2000-2004.

Dynamika tempa wzrostu polskiej gospodarki (w proc.)

Obraz
© (fot. Open Finance)

Po załamaniu z lat 2000-2001 powrót na poziom szczytu z ostatniego kwartału 1999 r. zajął naszej gospodarce cztery lata. Cztery lata po apogeum boomu z końca 2007 r. nasz PKB wszedł na przyspieszoną ścieżkę spadku, która doprowadziła PKB do poziomu najniższego od dna załamania z 2001 i 2009 r. Choć w strefie euro obecnie znów można mówić o recesji, to jednak jej skala jest nieporównanie mniejsza niż tej z 2009 r. Wówczas PKB zniżkował w najgorszym momencie o 4,8 proc., obecnie spadek nie przekracza 1 proc. Dynamika zmian w cyklu obserwowanym w naszym kraju, jest zdecydowanie mniej korzystna, mimo że nie mamy do czynienia z recesją.

Porównanie czasu trwania poszczególnych faz poprzednich cyklu koniunktury, wskazuje że możemy oczekiwać rychłego przełomu i poprawy sytuacji. Od szczytu koniunktury z 1999 r. do dołka z 2001 r. oraz analogicznych poziomów z 2007 i 2009 r. mijało około dwóch lat. Ostatni lokalny szczyt nasz PKB osiągnął w trzecim kwartale 2010 r. Zakończenia tej fazy cyklu powinniśmy wypatrywać w drugiej połowie ubiegłego roku. Tymczasem w rzeczywistości dołek koniunktury wypada w najlepszym razie w pierwszym kwartale 2013 r. i wcale nie ma gwarancji, że to już twarde dno, od którego należy spodziewać się odbicia. Wiele zależeć będzie od sytuacji w strefie euro. Poprzednia recesja trwała tam pięć kwartałów. Obecna ciągnie się już od czterech. Według tej analogii, powinna zakończyć się więc w pierwszym kwartale 2013 r. Nie wróżą tego wskaźniki wyprzedzająca, choćby takie jak PMI, które wciąż pozostają w obszarze sygnalizującym spowolnienie.

Biorąc pod uwagę zarówno większość parametrów ekonomicznych, jak i prognoz dla gospodarki polskiej i światowej, trudno być optymistą w kwestii szybkiego powrotu na ścieżkę wzrostu i dynamiki poprawy sytuacji. Powrót tempa wzrostu do „akceptowalnego” poziomu po dołkach koniunktury z poprzednich kryzysów następował dość szybko. W latach 2001-2002 tempo PKB w ciągu trzech kwartałów podniosło się z 0,5 do 1,9 proc., powrót z 0,4 do 1,7 proc. zajął dwa kwartały w 2009 r. Choć wciąż można oczekiwać zapowiadanej przez większość ekspertów poprawy w drugiej połowie roku, to jednak trudno liczyć, że w ostatnim kwartale tempo wzrostu podskoczy w okolice 2 proc.

Tym samym trzeba liczyć się z opóźnionym nadejściem spodziewanej trwałej poprawy sytuacji na giełdach. Obecnie z coraz większym prawdopodobieństwem można oczekiwać głębszej korekty na światowych parkietach, po której jesienią mógłby nastąpić powrót hossy.

Roman Przasnyski
Open Finance

| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |

Wybrane dla Ciebie

Mają dość Airbnb w bloku. Horror w wieżowcu w Warszawie
Mają dość Airbnb w bloku. Horror w wieżowcu w Warszawie
Kim jest Damian D.? Biznesmen z Radomia oszukał sto osób
Kim jest Damian D.? Biznesmen z Radomia oszukał sto osób
Mają dopłacić 5 tys. zł za ogrzewanie. Spór w Bielsku-Białej
Mają dopłacić 5 tys. zł za ogrzewanie. Spór w Bielsku-Białej
Polskie miasto zakazało rodeo. "Tysiące osób chciało je obejrzeć"
Polskie miasto zakazało rodeo. "Tysiące osób chciało je obejrzeć"
Właściciel browaru chce zakazać reklamy piwa. Tak to tłumaczy
Właściciel browaru chce zakazać reklamy piwa. Tak to tłumaczy
Kraków ma problem z kierowcami autobusów. Wytrzymują dwa miesiące
Kraków ma problem z kierowcami autobusów. Wytrzymują dwa miesiące
Robią biznes na odsprzedawaniu artykułów z Biedronki. Tak zarabiają
Robią biznes na odsprzedawaniu artykułów z Biedronki. Tak zarabiają
Dramat 7,5 tys. rolników. Mogą stracić ciągniki, obwiniają urzędników
Dramat 7,5 tys. rolników. Mogą stracić ciągniki, obwiniają urzędników
Dziś wyjątkowe losowanie Lotto. Najwyższa kumulacja w 2025 r.
Dziś wyjątkowe losowanie Lotto. Najwyższa kumulacja w 2025 r.
Zapłacisz nawet 5 tys. zł. Grzywna za spacer z dzieckiem
Zapłacisz nawet 5 tys. zł. Grzywna za spacer z dzieckiem
Nowa sieć na Mazurach działa. Podróże o 50 minut krótsze
Nowa sieć na Mazurach działa. Podróże o 50 minut krótsze
Kliknął reklamę. Odebrał telefon "brokera". Oszczędności znikły
Kliknął reklamę. Odebrał telefon "brokera". Oszczędności znikły