Stu przeciw Biedronce
Proces w amerykańskim stylu. Stu byłych
pracowników sieci Biedronka składa do sądu zbiorowy pozew. Żądają
dwóch milionów złotych odszkodowania za utratę godności - pisze
"Gazeta Wyborcza".
02.07.2005 | aktual.: 03.07.2005 18:13
Adam Kaptur był zatrudniony w bydgoskiej Biedronce jako kasjer- sprzedawca. Twierdzi, że ponad dwa tysiące godzin przepracował za darmo i bez badań lekarskich. Kilka miesięcy temu wytoczył Jeronimo Martins (portugalski właściciel dyskontów) sprawę w sądzie pracy o wypłatę 10 tys. zł odszkodowania za nadgodziny. Czeka na termin pierwszej rozprawy.
W piątek Kaptur podpisał się pod nowym pozwem - zbiorowym, w którym stu byłych pracowników Biedronek żąda od JM dwóch milionów złotych! Pieniądze mają być rekompensatą za zszarganą godność - podkreśla "GW".
Dziennik przypomina, że to drugi zbiorowy pozew w historii III RP - w styczniu Stowarzyszenie Promocji Zdrowia i Edukacji Zdrowotnej w Krakowie pozwało koncerny tytoniowe w imieniu dwóch tysięcy palaczy.
- Takie procesy będą się mnożyć. Poszkodowani w grupie mają większą szansę na wygraną - mówi mecenas Lech Obara, pełnomocnik Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci "Biedronka". W przyszłym tygodniu złoży on pozew w poznańskim sądzie pracy.
- Wykażemy, że koncern notorycznie naruszał dobra osobiste. Sprawa potoczy się szybko, bo dowody na poniżanie moich klientów mam zebrane. Pracowali bez badań lekarskich, kasjerzy byli tragarzami, nie otrzymywali należnego wynagrodzenia. Potwierdzają to kontrole inspekcji pracy i zeznania dziesiątków świadków. Na początek będę reprezentował stu poszkodowanych, ale już dobijają się kolejni. Zapowiada się cykl procesów.
Dla poszkodowanych wizja zbiorowego pozwu jest atrakcyjniejsza niż procesowanie się w pojedynkę. Sprawa trafi do sądu pracy, nie muszą więc wpłacać wadium (inaczej niż w sprawach cywilnych). Ustalili już podział odszkodowania: dwa miliony dzielą równo po 20 tys. zł, i z tego kilka procent każdy przekaże na działalność stowarzyszenia.